13.07.2023, 18:17 | czytano: 2564

Premiera na 100-lecie teatru w Bukowinie Tatrzańskiej. "Przemijają lata, jedni odchodzą, drudzy przychodzą" (zdjęcia)

Fot. Monika Para-Miśkowiec
W pierwszym dniu Sabałowych Bajań Regionalny Zespół Teatralny im. Józefa Pitoraka z Bukowiny Tatrzańskiej wystawił premierową sztukę „Chory z urojenia”. Na scenie wystąpili lubiani przez publiczność aktorzy, którzy są twarzą bukowiańskiego teatru, na czele z Andrzejem Pietrasem i Marią Rozmus w rolach głównych.
I tym razem wszyscy dali popis swoich aktorskich umiejętności. Główny bohater Walenty Pietras ciągle zmaga się z dolegliwościami. Jest "zdrowy na rozumie, ale słaby w sobie". Nie udaje, ale głęboko wierzy, że jest chory. Jak mija jedna choroba, przychodzi następna. Nie pomagają porady lekarza, zioła od znachorek i odczynianie uroków. Kiedy już nie ma innego sposobu na wyzdrowienie, trzeba wezwać Gruloka..., bo "jak żeście są chorzy, wołacie Gruloka, on wyciągnie z grobu nawet umarloka". Dalszej fabuły zdradzać nie będziemy. Jeśli jesteście ciekawi, jakie zakończenie ma historia Walentego i jego rodziny, koniecznie wybierzcie się na spektakl. „Chory z urojenia” jest wystawiany na deskach sceny Domu Ludowego w Bukowinie Tatrzańskiej do końca wakacji.
Krzyze, Pluca i Brzuch

„Chory z urojenia” to spektakl Moliera z 1673 roku. Został przełożony na język polski przez Tadeusza Boya-Żeleńskiego. W 2004 roku Jan Gut Mostowy zaadaptował sztukę do realiów gwary podhalańskiej.

- Jak sam Gut Mostowy o swojej adaptacji powiadał, niemożliwą rzeczą było przeniesienie tejże komedii z XVII-wiecznego Paryża na XX-wieczne Podhale. Bo jak zachowania ludzkie, sceny dworskie i salony „wepchać do góralskiej izby”? Dlatego też akcja naszej sztuki, którą można powiązać z samym tytułem, zajmuje może 25 procent, a reszta tekstu w adaptacji musiała zostać napisana – mówił Bartłomiej Koszarek, dyrektor Bukowiańskiego Centrum Kultury Dom Ludowy.

Sztuka podzielona jest na trzy akty: Krzyze, Pluca i Brzuch. - Być chorym z urojenia, to nie to samo, co symulantem. Bo ten ostatni specjalnie udaje dla korzyści, albo zarobku, a chory z urojenia sam już w to wierzy, że jest chory. A z czasem potrzeba choroby staje się sama w sobie chorością. Ale i na to sposób się znajdzie - dodał dyrektor BCK. - Dzisiejsza premiera otwiera dla nas, bukowiańskich "teatralników", nowy rozdział w historii trupy teatralnej. Ludzi, którzy nie szczędzą czasu i talentu, żeby dawać radość drugiemu człowiekowi - podkreślił.

Premiera i 100-lecie teatru
Premiera sztuki zbiegła się z ważną dla teatru datą. W tym roku Regionalny Zespół Teatralny z Bukowiny Tatrzańskiej obchodzi 100-lecie działalności. Przed spektaklem aktorzy Maria i Stanisław Bachledowie odsłonili pamiątkową tablicę z okazji jubileuszu.

Teatr ludowy powstał w 1923 roku. - W szkole w największej klasie powstała scena, a pani Michalina Ćwiżewiczowa z Franciszkiem zawiązali kółko teatralne. Na początku występowały dzieci i młodzież szkolna, a następnie dołączyli do nich rodzice i wczasowicze. Tak się zaczęło. Ruszyły przedstawienia, bajki, spektakle. W maju 1924 bukowiańscy aktorzy jako obserwatorzy wzięli udział z Ćwiżewiczami w Zjeździe Teatrów i Chórów Włościańskich w Nowym Targu – przypomniał historię teatru Bartłomiej Koszarek. - Przemijają lata, jedni odchodzą, drudzy przychodzą, mijają się pokolenia. Ale nie mija się zasiana 100 lat temu miłość do tradycji, teatru, ludzi, do Boga i Polski. Nie mija nienazwana siła, która sprawiła, że dziś na scenie Domu Ludowego stoimy, żeby dla was zagrać. Niech nasza premiera będzie pokłonem dla Ćwiczewiczów, założycieli teatru, naszego patrona Józefa Pitoraka, autora adaptacji Jana Guta-Mostowego, aktorów którzy się już pominęli. I dla wszystkich, którzy się przyczyni i przyczyniają do tego, żeby w Bukowinie teatr był – mówił dyrektor Domu Ludowego.

Monika Para-Miśkowiec
Może Cię zainteresować
zobacz także
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl