Poznajcie Stanisława Tankowicza. Urodził się 20 września 1918 roku w Zakopanem. Był kuśnierzem. Do KL Auschwitz trafił transportem z 10 stycznia 1941 roku. W transporcie tym znaleźli się również inni mieszkańcy z Zakopanego, Szczawnicy i Spytkowic.
"W mroźny zimowy wieczór 10 stycznia 1941 roku na rampę kolejową w pobliżu Bauhofu wjechał pociąg wiozący kolejny transport, liczący 271 mężczyzn zabranych z więzień:W Tarnowie (169 osób) i Montelupich w Krakowie (102 osoby)."Tu czekali na nas oprawcy, kompania obozowa SS – wspomina po latach Stanisław Serafini (nr 9307) – Zgotowała nam ona w błyskawicznym tempie mrożące krew w żyłach przyjęcie. Wśród okrzyków - <> - oraz donośnego szczekania i ujadania psów, którymi nas szczuto, esesmani zrzucali nas z wagonów, bijąc kolbami karabinów. Popychali nas oraz kopali podkutymi butami, gdzie popadło".Wystraszonych i zupełnie zdezorientowanych mężczyzn ustawiono piątkami i popędzono na obozowy plac apelowy, a stamtąd, po kolejnym przeliczeniu, wprowadzono do bloku nr 25 (wówczas 17), gdzie stłoczeni w jednej izbie dotrwali do rana.
Wczesnym rankiem nowo przybyłych poddano rutynowej procedurze rejestracji. Wszystkie związane z tym czynności, a więc oddanie własnej odzieży, golenie, strzyżenie, kąpiel, dezynfekcja, odebranie obozowej odzieży, musieli wykonywać w przepisowym obozowym tempie, to znaczy w biegu. Przy akompaniamencie wściekłych wrzasków esesmanów, bici pałkami, przebiegli do bloku 9 (obecnie 24), gdzie spisano ich personalia i wydano numery obozowe, od 9133 do 9403. Od tego momentu stali się więźniami – "numerami" KL Auschwitz."
KSIĘGA PAMIĘCI
Od tamtej chwili Stanisław Tankowicz stał się numerem 9399. Jego dalsze losy nie są znane...
opr. Sebastian Śmietana