Poznajcie Kazimierza Szczerbowskiego. Urodził się 8 stycznia 1917 roku w Zakopanem.
Aresztowany i osadzony w więzieniu w Tarnowie. W przeddzień transportu wywołano z cel więźniów z przygotowanej wcześniej listy. Z tarnowskiego więzienia zostali przewiezieni samochodami ciężarowymi do budynku łaźni w celu dezynfekcji i kąpieli. O świcie następnego dnia przeprowadzono więźniów ulicami miasta, by wtłoczyć ich następnie do przygotowanych wcześniej wagonów.Niemiecki obóz koncentracyjny Auschwitz został założony w celu eksterminacji narodu polskiego. Za moment rozpoczęcia jego „działalności” przyjmuje się przybycie pierwszego transportu 728 Polaków przywiezionych z więzienia w Tarnowie, dnia 14 czerwca 1940 roku. Sprowadzano ich z różnych więzień, w tym również ze słynnej katowni Podhala – Palace, która mieściła się w Zakopanem. Transport ten stanowili w znacznej części uczniowie gimnazjum, studenci i wojskowi. Znajdowali się również nauczyciele, architekci, artyści malarze, rzeźbiarze, przewodnicy górscy, czy też sportowcy.14 czerwca 1940 roku Kazimierz Szczerbowski zostaje przywieziony do KL Auschwitz w pierwszym transporcie Polaków. Od tamtej chwili stał się numerem 154.
„Oczom przedstawił się dziwny widok. Wzdłuż toru kolejowego stały gęste posterunki oraz liczne stanowiska karabinów maszynowych. Byliśmy otoczeni zbrojnym kordonem SS. (…) Na dziedzińcu stało kilku mężczyzn w dziwnych pasiastych ubraniach z trójkątem na lewej piersi. Miałem wrażenie, że są to żołnierze-rekonwalescenci w szpitalnych drelichach, a trójkąty to z pewnością medale.”
Był świadkiem egzekucji na żwirowisku dokonanej 3 lipca 1941 roku. Stracono wówczas kilkudziesięciu polskich więźniów politycznych. Na egzekucję przyszło wielu oficerów SS wraz z żonami.
„Prowadzono ich wzdłuż ogrodzenia w kierunku bloku nr 20, po wewnętrznej stronie ogrodzenia i następnie w zagłębieniu na lewo od tego bloku zostali rozstrzelani. Nie widziałem w dole samych skazańców, było to niemożliwe, lecz dostrzegłem sylwetkę oficera SS, odwróconego do nas tyłem, który odczytywał wyrok. (…)”
opr. Sebastian Śmietana