FELIETON. "Karnawałowy felieton kolegi Macieja spowodował u mnie refleksję, że jednak hipotetycznej koalicji politycznej z potencjalnym przywódcą miejskich rajców, jako potencjalny ojciec miasta nie zawiążę. Po pierwsze, jak na ojca jestem już za stary, po drugie, że w paru sprawach się z Doktorem nie zgadzam" - pisze publicysta Jacek Sowa.
Czy budować spalarnię odpadów, gdy są one w większości nowotarskich domów? Wódz, który kiedyś powiedział, czym palić, już nie jest wodzem, więc dyrektywa też nie obowiązuje. Zresztą tych kopciuchów już nie zostało tak dużo, więc problem jakby mniejszy. A co do nowoczesnej spalarni, to nie mnie walczyć z ciemnogrodem, bo w wielu europejskich metropoliach są one mniej szkodliwe dla otoczenia, niż przydrożny kebab z grillem. Waksmund, dowartościowany Bramą w Gorce, nie musi obawiać się niczego z naszej strony, raczej odwrotnie.. Co do dewastacji doliny Białego Dunajca w celu przeprowadzenia obwodnicy południowej to nie sądzę, żeby domniemany interes rosiczki podhalańskiej był ważniejszy od ewidentnej potrzeby obywatela nowotarskiego. Że miejscowi blokersi lubią spacerować tamtędy i dalej, to sprawa sposobu realizacji tej niezbędnej dla okolicy inwestycji, której uciążliwość należy zminimalizować. Jak? Poprzez poprowadzenie estakady nie na wale, lecz na pylonach, jak to jest na całym cywilizowanym świecie. I to szybko, a wtedy nie zrobi się mieszkańców na wała…Wraca wciąż temat komunikacyjnego paraliżu miasta; tu się Doktor nie wypowiedział, gdyż przezornie jeździ po mieście wczesnym świtem i wieczorami, a najczęściej poza jego granicami. Kończąca się przy McD prawie gotowa obwodnica częściowo przeniesie ten koszmar do Szaflar. Zostanie jeszcze podtatrzańskie Aspen, od Jurgowa i Bukowiny przez Białkę, które niebawem osiągnie stan turystycznego nasycenia. Przez ten lokalny constans utonie w smogu i fekaliach ceprów, dokładając gęstości szamba zwanego Zalewem Czorsztyńskim. Autobus wywożący ludzi z Miasta do Białki powinien być darmowy…
Nam pozostaną niezałatwione sprawy lokalne jak bałagan na osiedlach mieszkaniowych, kilka dziurawych ulic jak Podtatrzańska, pat w szachach Grela ze Świętą Anną i ból głowy na Ludźmierskiej, spotęgowany stukotem kół na przejeździe kolejowym, którego nie wiadomo z której strony ugryźć.
To może weźmy się za to, co nam bliskie ciału i duszy, na trawie i na lodzie, na którym przychodzi nam często zostawać. Broń Boże żadnego „pałaca z lodu” za paręset baniek! Ten w parku wystarczy dla paru tysięcy przeproszonych z hokejem kibiców, widownia na pół tysiąca styknie w może nie najbardziej udanym gmachu kulturalnego centrum miasta, ale do repertuaru w nim już trudno się przyczepić. Dla koneserów muzyki zaś jest perła w pobliżu miejskiego parku - sala koncertowa ukryta w gmachu Szkoły Muzycznej. Co do sal gimnastycznych zaś trudno się nie zgodzić, że ich mało i byle jakie, a staruszka „Gorce” osiągnęła już wiek emerytalny. A dwa i pół otwartych stadionów wymaga oddzielnej uwagi, ale nie jest to najważniejszy problem miasta. Czekać tylko jeszcze remontu „Sokoła”, którego dotychczasowe istnienie podsumował brawurowo i w stylu retro Kolega Maciej w przebraniu barda Skrzyneckiego.
Jacek Sowa
Ludzie, którzy wierzą, że posiadanie spalarni zmniejszy rachunki za prąd, "przejadą" się jak nauczyciele na obiecanych w kampanii wyborczej podwyżkach...