18.03.2024, 18:45 | czytano: 1719

Jan Gil: Moje kino - Podhalański DKF

Dawne Miejskie Centrum Kultury w Nowym Targu/ arch. Podhale24
FELIETON. "Przez tydzień - 2-9 grudnia 1981 r. Nowy Targ był polską stolicą kina. Imprezę rozpoczynał dokument o inwazji na Czechosłowację w roku 1968, a zamykała ją 9 grudnia profetyczna projekcja "Czasu Apokalipsy" F. F Coppoli, bowiem następnego dnia ogłoszony został stan wojenny w Polsce - apokalipsa spełnia się nie tylko w filmie" - pisze w kolejnym odcinku wspomnień Jan Gil, nauczyciel, polonista, filmoznawca, współtwórca Podhalańskiego DKF.
Bieganie z kina do kina i bicie rekordów ilości oglądanych filmów to była całkiem przyjemna zabawa (mój rekord -16 w miesiącu). A było w czym wybierać, choć może komuś mogłoby się dziś wydawać, że w PRL-u wszystko było takie ubogie i pełne ograniczeń. Niekoniecznie. Funkcjonowały nawet pirackie kopie (co prawda czarno-białe) zakazanych tytułów Polsce np. "Mostu na rzece Kwai, "Doktora Żiwago", czy filmów o przygodach agenta 007 Jamesa Bonda. Pokazy te odbywały się konspiracyjnie w kręgach DKF...i środowiskach egzekutyw PZPR pod pretekstem szkoleń ideologicznych kadry partyjnej.

Nadszedł jednak czas mojej filmologicznej pracy magisterskiej. Jej temat brzmiał: "Krakowska awangarda filmowa lat dwudziestych i trzydziestych". Nieźle się wpakowałem! Ale to był mój wybór. Musiałem bowiem opisać i zanalizować nieistniejące krótkie filmy eksperymentalne, o których fizycznym istnieniu nikt nie słyszał. Dawno przepadły. Filmoteka Polska (archiwum filmowe) nie miała żadnego śladu ich istnienia w swojej kino-tece. Pierwszy pomysł był taki - pójdę do żyjącego jeszcze wtedy w Krakowie poety Awangardy Krakowskiej tych lat - Jalu Kurka. Moja pani Profesor od razu mi to odradza: "Nie warto, on funkcjonuje już tylko na zasadzie balona" (swoich potencjalnych rozmówców zasypuje opowieściami podkreślającymi swoją pisarską wielkość). W latach dwudziestych i trzydziestych Kurek nie tylko pisał wiersze awangardowe, ale śledził też dokonania awangardy filmowej Krakowa, zamieszczając w lwowskim "Ilustrowanym Kurierze Codziennym" swoje krótkie ich recenzje. I z tych recenzji miałem głównie ulepić moją pracę magisterską. Przez trzy miesiące mozolnie, kartka po kartce, przewracałem archiwalne egzemplarze najpopularniejszej gazety codziennej międzywojnia (nazywano ją wtedy potocznie "IKAC"), by znaleźć każdą wzmiankę na interesujący mnie temat i złożyć to wszystko w jakąś sensowną całość.
Finis coronat opus. Na obronie pracy spotkał mnie komplement prof. W. Maciąga: "Dopiero od pana się dowiedziałem o tym, czym naprawdę była ta awangarda filmowa".

Po latach remontu wreszcie otwiera znowu swoje podwoje najgłośniejszy niegdyś klub studencki Krakowa -"Rotunda" przy ul. Oleandry. Reaktywuje się również istniejący przed remontem studencki Dyskusyjny Klub Filmowy pod tą samą nazwą. Tam właśnie zaczynam swoją przygodę prelegenta filmowego. W Krakowie trwała ona jeszcze wtedy krótko, ale wystarczyła na to, by błysnąć przed pierwszym seansem Podhalańskiego DKF w nowym budynku MOK w Nowy Targu ("Ostatni seans filmowy", P. Bogdanovicz - maj 1974). DKF ten został już założony rok wcześniej na piętrze kamienicy Herza (ul. Sobieskiego) zamienionej na kino, na czas przebudowy Synagogi ("Tatry)". Jego założycielami byli: Zbigniew Rene, Zbigniew Stachowiec, Zdzisław Macikowski i Zofia Giełczyńska. Warto przypomnieć, że wtedy wszystkie kluby filmowe w kraju miały sformalizowany statut - były zrzeszone w tzw. Polskiej Federacji DKF jako odrębnej, państwowej instytucji kulturalnej.

W Nowym Targu seanse filmowe DKF - tyko jeden w każdy piątek. Po projekcji autentyczne panele dyskusyjne widzów w mniejszej sali (i wcale nie były to takie małe grupki osób). Po ukończeniu studiów i podjęciu pracy w Nowym Targu (LO im. S. Goszczyńskiego) szybko związałem się z nowotarskimi pasjonatami kina. Prezesem i wiodącym prelegentem klubu w pierwszych latach jego działalności był Zbigniew Rene (adwokat). Z czasem nasz korpus prelegencki powiększył się o dalsze osoby: Barbarę Rene (radca prawny), Andrzeja Janiszewskiego (polonista), Macieja Jagiełowicza (nauczyciel).

Rok 1977 - na ekranie "Absolwent" Mike Nicholsa. Moi licealiści zachwyceni - porywająca historia miłosna, przenikająca zmysły muzyka Simona i Garfunkela.

Ja tymczasem postanawiam zmierzyć się z krajową czołówką klubowych prelegentów filmowych. W krakowskim kinie "Związkowiec odbywało się wtedy doroczne seminarium filmowe Polskiej Federacji DKF wypełnione wykładami, spotkaniami z twórcami i licznymi pokazami filmowymi od rana do późnej nocy - kinomani byli wtedy maratończykami. Towarzyszył temu ogólnopolski konkurs prelegentów. Wylosowałem niefortunnie - niemą komedię radziecką z roku 1924 : "Niezwykłe przygody Mister Westa w kraju bolszewików", której pokaz miał się odbyć po mojej prelekcji. Nie było mowy o tym, by prelegenci mogli się zapoznać wcześniej ze swoimi filmami (koszty) - chyba, że miało się to szczęście widzieć je wcześniej.

Materiału bibliograficznego po polsku niewiele. Cóż począć? Biegnę do Jagiellonki i szukam czegoś po rosyjsku. Znajduję spore opracowanie w tym języku. Mozolny trud tłumaczenia i siermiężność mojego tekstu (tak mi się wydawało). Nadrabiam jednak skutecznie dykcją i intonacją i ... o dziwo dostaję gromkie brawa. Zostaję laureatem 2 miejsca ex aeqvo z Jerzym Armatą, znanym później recenzentem filmowym "Dziennika Polskiego". To był sukces zarazem mój, jak i naszego DKF.

I to był już ostatni epizod z mojego filmowego Krakowa.

W roku 1980 objąłem pokojowo prezesurę w Podhalańskim DKF po wspomnianym Zbigniewie Rene. Postanowiłem wprowadzić nasz klub na szersze wody i rzuciłem wyzwanie dyrektorowi MOK Antoniemu Nowakowi, by zgłosić w centrali klubowej w Warszawie organizację w Nowym Targu dorocznego, ogólnopolskiego seminarium filmowego Federacji DKF. Jedyna okazja w roku, by obejrzeć kilka filmów spoza oficjalnego obiegu - filmy skandalizujące obyczajowo lub kontrowersyjne politycznie. To był ten magnes zachęcający do uczestnictwa w tego typu imprezach. Zaproponowany przeze mnie jego temat brzmiał: "Film a charakter narodowy". Na siedem dni trzeba było zapewnić pobyt blisko dwustu uczestnikom imprezy z całego kraju. Centrala zabezpieczała natomiast unikalny repertuar filmowy i wykładowców. Przez tydzień - 2-9 grudnia 1981 - Nowy Targ był polską stolicą kina. Imprezę rozpoczynał dokument o inwazji na Czechosłowację w roku 1968, a zamykała ją 9 grudnia profetyczna projekcja "Czasu Apokalipsy" F. F Coppoli, bowiem następnego dnia ogłoszony został stan wojenny w Polsce - apokalipsa spełnia się nie tylko w filmie, ale również w świecie realnym (tak to wówczas to odbieraliśmy).

Do połowy roku 1982 działalność kin i klubów filmowych została zawieszona - "inter arma silent musae" (w czasie wojen milkną muzy). W reżimowej telewizji królował wtedy brazylijski serial "Niewolnica Isaura", który był jednak dla zagorzałych kinomanów marnym substytutem prawdziwego kina. Nadeszły chude lata dla kin i kultury w ogóle.

Jan Gil
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
Maciej Jachymiak22.03.2024, 05:18
Sentymentalne zdjęcie... Czy to będą stałe teksty ?
Czytelnik21.03.2024, 08:36
Dziękuję!
Mrek19.03.2024, 11:18
piękne, nostalgiczne zdjęcie budynku MOK, zwłaszcza w porównaniu z dzisiejszym bezdusznym MCK
Adam18.03.2024, 23:41
Dziękuję za ten felieton.
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl