10.04.2024, 20:33 | czytano: 3780

Nowy Targ - detailing czy rewitalizacja?

Maluchy po detalingu
W założeniu miał to być felieton o naszych dwóch Fiacikach, którym po wielu latach niebytu pod warsztatowym sufitem, Łukasz Worwa postanowił przywrócić drugie życie.
Maluchy, sprowadzone na ziemię, przez pewien czas opierały się próbom posunięcia ich do przodu, ale kilka zabiegów z uderzeniem młotka włącznie przez sprytnych mechaników spowodowały, że autka drgnęły i dały się wprowadzić na lawetę. Na platformie zasłużonego nowotarskiego assistance dojechały do podziemia, w którym poddały się efektownemu detailingowi. I tu wielce przydatna pomoc Piotrów –Pajerskiego i Kołodzieja znalazła swój szczęśliwy finał detailingowy, bowiem czas przyszedł na najważniejsze, na ich rewitalizację. A tym musi się już zająć fachowiec, w tym wypadku Moto Service Worwa, suweren nieco zdewastowanych wehikułów.
I tu nasunęły mi się skojarzenia z tym wszystkim, co miało miejsce przez w Mieście w czasie, kiedy nasze fiaciki były przywracane do życia. Autka zawieziono do detailingu na lawecie, aby nadać im przyzwoity wygląd. Bo detailing to zbiorowe określenie zestawu zabiegów, których celem jest upiększenie, renowacja i zabezpieczenie wszystkich elementów tak, aby pozostały jak najdłużej w idealnym stanie. Potem będzie rewitalizacja, która stanowi proces wyprowadzania ze stanu kryzysowego obszarów zdegradowanych, prowadzony w sposób kompleksowy, czyli ożywienie i przywrócenie do życia. Bingo!

W naszym miejskim warsztacie gotowe do rewitalizacji są dwa Maluchy po detailingu. Jeden czerwony (z wysiłku), drugi żółty (nie mylić z żółtodziobem) – oba z otwartym zleceniem do kompleksowego przywrócenia zdatności eksploatacyjnej, ku zadowoleniu przyszłych pasażerów, którzy nie szczędzili starań, aby te nasze nowotarskie kółka dalej się kręciły. A trzeba wiedzieć, gdzie posmarować, a gdzie uderzyć młotkiem…

Czy to się uda, nie wiem, zobaczmy lepiej, kogo mamy w warsztacie? Przy czekającej nas skomplikowanej operacji, czterech tradycyjnych mechaników raczej nie przyda się zespołowi fachowców. Inne, dwie równorzędne ekipy dysponują przeciwstawnym potencjałem, który sam w sobie nie daje gwarancji sukcesu. Obie muszą oglądać się na pomoc grupy doświadczonych fachowców, bez których nie odpalą, nawet za pomocą zmiotki.


Tak czy owak, właściciel warsztatu sam za wiele nie nawojuje, wszyscy zaś muszą działać bardzo profesjonalnie, żeby nie zaprószyć ognia w łatwopalnym środowisku. Bo wtedy ich warsztat będzie wyglądał jak straszące od wielu lat pogorzelisko Na Równi. I oby to nie była równia pochyła…


Jacek Sowa
Może Cię zainteresować
komentarze
Xiądz11.04.2024, 07:19
Rudery na Równi nie można normalnie rozebrać bo jakiś nawiedzony konserwator to blokuje więc niestety lepiej to np spalić albo niech się rozleci sama i wtedy coś normalnego tam powstanie, niestety,ale skoro inaczej się nie ( da się tylko potrzeba dobrej woli) to nie dziwię się właścicielom
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl