"Słyszałam, że w Tauronie trzeba długo czekać na wizytę w biurze, aby coś załatwić. I umawiać się kilka tygodni wcześniej. Odwiedziłam punkt obsługi w Zakopanem, przy ulicy Małaszyńskiego i okazało się, że jest zupełnie inaczej" – pisze w liście do redakcji pani Monika.
"Powodem mojej wizyty w Tauronie było podpisanie umowy na prąd. W środę 15 maja zaczęłam szukać w internecie wolnych terminów wizyt w punkcie w Zakopanem. Okazało się, że były już w następnym dniu, o różnych godzinach, więc szybko zarezerwowałam wizytę. Na miejscu, w biurze, trzeba pobrać bilet z numerem. Spodziewałam się długiej kolejki i wielu osób oczekujących na podejście do okienka. Tymczasem - miłe rozczarowanie. Przed budynkiem można było spokojnie zaparkować, na parkingu wiele wolnych miejsc. A w punkcie obsługi, w godzinach przedpołudniowych niemal pustki. Na wejściu do biura przywitała mnie pani z obsługi, która zapytała w jakiej przyszłam sprawie. Podała mi odpowiednie wydruki do wypełnienia i cały czas pomagała wypełnić wniosek. Łącznie z tym, że dyktowała mi cyfry, aby ich nie pomylić. Po czym miło poinformowała, abym chwilę poczekała na podejście do okienka, gdzie podpiszę umowę. Przede mną była tylko jedna osoba.
W trakcie, gdy czekałam, do biura przyszła starsza pani. Chciała załatwić sprawę, ale niestety, jak stwierdziła – zapomniała okularów. Pracownica Tauronu również pomogła jej wypełnić pismo i krok po kroku informowała o wszystkim.
Jestem pod wrażeniem obsługi. W żadnym urzędzie nie spotkałam się dotąd z taką życzliwością. Kiedy podpisałam umowę, okazało się, że we wniosku był mój adres mailowy z drobnym błędem - literówką. Na drugi dzień pani z obsługi osobiście zadzwoniła do mnie, aby poinformować, że błąd został poprawiony i mogę się już zalogować do aplikacji Taurona."
Imię i nazwisko do wiadomości redakcji