24.05.2024, 09:41 | czytano: 4808

Rodzice przestają mówić do dzieci po góralsku. Związek Podhalan podzielony, czy gwara podhalańska powinna stać się językiem regionalnym

Zdjęcia zostały wykonane na imprezie Witowiańska Watra w Witowie w latach 2019-2022. Fot. Piotr Korczak
- > Dr Artur Czesak uważa, że gwara podhalańska mogłaby uzyskać status języka regionalnego. Na Podhalu pojawiły by się wówczas tablice z nazwani miejscowości pisane po polsku i gwarą np. „Biały Dunajec / Bioły Dunajec”

- > Związek Podhalan dyskutuje czy starać się o status języka regionalnego, ale nie ma w tej sprawie jednomyślności

- > - Niezależnie od tego, czy góralska mowa pozostanie gwarą czy stanie się językiem, trzeba przekonać młode pokolenia, że mowa góralska jest częścią naszego dziedzictwa i wzbogaca nasze widzenie i doświadczanie świata. A przecież o to chodzi, by ciekawie i niebanalnie żyć - mówi Stanisława Trebunia-Staszel, znana regionalistka i etnolożka
Pod koniec kwietnia sejm znowelizował ustawę o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym, za który parlamentarzyści uznali język śląski. Jako drugi, obok kaszubskiego. Oznacza to m.in. możliwość wprowadzenia do śląskich szkół dobrowolnych zajęć ze śląskiego języka, montowania dwujęzycznych tablic z nazwami miejscowości, dofinansowanie działalności związanej z zachowaniem języka śląskiego, czy wprowadzenie do komisji wspólnej rządu i mniejszości narodowych i etnicznych dwóch przedstawicieli osób posługujących się tym językiem.
Ustawa przeszła przez senat i czeka na podpis prezydenta, a choć Andrzej Duda prawdopodobnie ją zawetuje, stała się ona przyczynkiem do dyskusji na temat gwary góralskiej. Czy i ją powinno się podnieść do rangi języka regionalnego?

To powinien być ruch oddolny

Według dr. Artura Czesaka, dialektologa, leksykografa, badacza słowiańskich mikrojęzyków literackich, jurora konkursów gwarowych oraz członka Rady Języka Śląskiego, nie ma ku temu przeszkód. Językoznawca przypomina, że gwara podhalańska jest faktycznie żywa i włada nią około 100 tysięcy osób.

- To parlament realizuje wolę grupy obywateli, jeżeli jest taka potrzeba. Jeżeli chodzi o gwarę podhalańską, to mamy nie tylko osoby władające tym językiem, ale i bogatą literaturę, poezję, sztuki teatralne, a nawet przykłady fragmentów Pisma Świętego i dzieł literackich. Sam Stanisław Witkiewicz już w drugiej połowie XIX wieku pisał gwarą góralską, wielkim orędownikiem góralszczyzny był ks. Józef Tischner. Na Podhalu są wszystkie czynniki, aby gwara góralska mogła stać się językiem regionalnym - mówił niedawno dr Czesak w rozmowie z Polską Agencją Prasową, podkreślając jednak, że zabiegi o to powinny być oddolne.

- Parlament przez podjęcie uchwały może wesprzeć organizacje lokalne, ale wola i ocena własnej rzeczywistości musi nastąpić oddolnie, przez ludzi władających swoją odmianą języka. Jeśli się nie będzie chciało, to może w przyszłości się okazać, że gwara podhalańska zaniknie jako język komunikacji i literatury i zostanie tylko reliktem folklorystycznym. To wszystko jest możliwe, jeśli spojrzeć choćby na Irlandię, której rodzimy język zanika, a dominuje tam angielski, mimo że państwo stara się o jego utrzymanie - twierdzi językoznawca.

W rozmowie z PAP podkreśla dalej, że kondycja gwary podhalańskiej jest niezła, bo nadal jest liczna grupa ludzi, którzy w domach mówią po góralsku i ta mowa jest faktycznie żywa. Oprócz niektórych mieszkańców Podhala - powiatu tatrzańskiego i części powiatu nowotarskiego - po góralsku wciąż mówi liczna grupa emigrantów, np. w Stanach Zjednoczonych. M.in. w Chicago gwara jest przekazywana w domach z pokolenia na pokolenie jako język ojczysty. Urodzone za „wielką wodą” pokolenia górali nierzadko nie znają już literackiej polszczyzny, za to bardzo dobrze władają gwarą.

Związek Podhalan podzielony

Związek Podhalan, na pytanie, czy gwara podhalańska powinna stać się językiem regionalnym, jednoznacznej odpowiedzi nie daje, choć więcej argumentów - według członków stowarzyszenia - przemawia za „nie”.

- Tradycyjna góralska kultura przeżywa trudne chwile. Z uwagi na zanik pewnych gospodarczych i rolniczych zajęć, na wsi giną też związane z nimi zawody, a co za tym idzie - przestaje być stosowane gwarowe nazewnictwo. Gwara zanika też w codziennym użyciu, coraz częściej młodsze pokolenie używa języka literackiego, autentyczną gwarę słyszymy w wykonaniu młodych ludzi podczas konkursów i na występach regionalnych, ale nie w codziennym stosowaniu - zauważa prezes Zarządu Głównego ZP, Julian Kowalczyk. - Jest potrzeba promowania gwary, przede wszystkim w środowiskach rodzinnych.



Kowalczyk powołuje się na opinie nauczycieli i wielu działaczy ZP, twierdząc, że gwara zanika przede wszystkim w rodzinach dwupokoleniowych, gdzie najmłodsi nie mają codziennego kontaktu z pokoleniem dziadków mówiących jeszcze piękną gwarą. Dodaje, że na odejście od niej na rzecz języka literackiego niemały wpływ mają także przedszkola oraz systemowy brak zajęć regionalnych w szkołach, wynikający z ciągłych braków funduszy na ten cel.

- Czy jednak wymienione argumenty pozwalają, aby czynić starania o uznanie gwary za język regionalny? Chyba jednak nie - twierdzi Kowalczyk i powołuje się na zdanie znanej w podhalańskim środowisku językoznawczyni, prof. Anny Mlekodaj: „Gwara podhalańska nie jest językiem, lecz mową, która pozostaje w genetycznej łączności z polszczyzną. Jest gwarą języka polskiego. I niech tak pozostanie” - napisała pani profesor, której opinię podzielają Podhalanie wchodzący w skład Rady Naukowej działającej przy ZP.

Prezes wymienia argumenty, które padały w tym temacie podczas kwietniowego spotkania Rady Naukowej: Po pierwsze, gwara podhalańska obejmuje jedynie Podhale i - podnosząc ją do rangi języka - trzeba by było też pamiętać o innych regionach góralszczyzny polskiej - Spiszu, Orawie, Żywiecczyźnie itd.

Po drugie, gwara podhalańska nie jest monolitem - w dalszym ciągu obowiązuje zasada - co wieś to inna pieśń, mowa Podhalan z pogranicza Orawy różni się od mowy Podhala z pogranicza Spisza, gwara wsi położonych nad Dunajcem - od Łopusznej ku Czorsztynowi - także ma własny zaśpiew i nawet w obrębie jednej czy kilku wsi słyszy się różnice. Na jakiej podstawie tworzyć zatem ogólny język Podhalan?

Po trzecie, gwara jest dziedzictwem rodzin. Jest mową nieurzędową, lecz domową, intymną, własną - jeśli nie przetrwa w rodzinach, nie uratuje jej urzędowy zapis.

- Musimy zatem podjąć wysiłek mający na celu promocję gwary w środowiskach lokalnych - dodaje Julian Kowalczyk. - Trzeba zadbać o zajęcia regionalne z uwzględnieniem gwary podhalańskiej, uwzględnić w planowanym wpisie Kultury Góralskiej na listę UNESCO. Systemowe rozwiązania na poziomie regionalnym - Kuratorium Oświaty, wojewódzki samorząd, czy ogólnopolskim - Ministerstwo Oświaty, powinny zachęcić i dać zielone światło dyrektorom szkół i nauczycielom do prowadzenia zajęć regionalnych m.in. z gwary, wspierania szkolnych lub pozaszkolnych zespołów góralskich, gdzie gwary góralskiej używa się podczas prób i występów. Zauważamy, że pomimo odejścia w rodzinnych domach od używania gwary na co dzień, członkowie zespołów nawet na próbach zaczęli komunikować się przede wszystkim gwarą.

Po czwarte, możemy się pochwalić lokalnymi próbami spisywania gwary góralskiej i udostępniania jej czytelnikom - są słowniki gwary żywieckiej, orawskiej, podhalańskiej itp., powstał nawet 12-tomowy leksykon gwary góralskiej prof. J. Kąsia - ale do dziś nie przyjął się żaden jednolity zapis gwary. Zdaniem prof. Anny Mlekodaj „górale nie mieli takiej potrzeby, ceniąc sobie własną odmianę i indywidualne prawo do mowy swoich ojców”.
Kowalczyk nie ukrywa jednak, że zdania wśród członków ZP są podzielone.

- Pojawiają się też opinie, że Górale i Związek Podhalan nic nie tracą, aby czynić starania o uznanie gwary góralskiej jako języka góralskiego. Trzeba jednak mieć szeroką wiedzę językową i kulturową, aby właściwie podejść do tematu. Jak wiemy, w Polsce funkcjonuje obecnie pięć dialektów: wielkopolski, małopolski, mazowiecki, śląski i kaszubski. Dialekt jest pojęciem nadrzędnym w stosunku do gwary ludowej. Dlatego Kaszubom i Ślązakom łatwiej było doczekać się przywileju uznania ich mowy za osobny język. Gwara góralska jest elementem dialektu małopolskiego, a więc językiem dla naszej grupy społecznej. Może zatem warto się starać, bo łatwiej nam będzie dbać o gwarę jako element dziedzictwa kulturowego, mając parlamentarne poparcie? - konkluduje i zapewnia, że ze względu na wagę problemu temat gwary góralskiej ZP pozostawia otwarty.

Zdaniem poety

- Każde zainteresowanie gwarą jest cenne i chwała za podejmowane próby reanimacyjne - mówi Podhale24 Krzysztof Kokot. Znany poeta, który w Nowym Targu mieszka od 1976 roku, pochodzi z Katowic, pisze w języku literackim i po śląsku, w 2010 i 2018 wyróżniony został tytułem: „Przociel Ślonski Godki”, w 2017 roku wygrał konkurs „Jednoaktówka po śląsku”, jest też stałym uczestnikiem i współorganizatorem biesiad śląsko-podhalańskich.

- Mówię po śląsku od dziecka, nie zastanawiając się, czy jest to gwara, etnolekt, czy język śląski. Nie jestem naukowcem, ani specjalistą i zaszufladkowanie - przy moim wieku - niezbyt mnie interesuje - komentuje sprawę. - Dalej będę pisał tak, jak potrafię, a wiersze moje nie będą przez to ani lepsze ani gorsze. Może się jednak okazać, że po kodyfikacji i przeskoczeniu z gwary na język, będą one błędnie napisane. A przecież były oceniane i nagradzane przez znawców w epoce „gwary”. Co z wierszami innych poetów śląskich i podhalańskich? Przez ogonki i daszki staną się bardziej dojrzałe, bardziej poprawne? Czy będziemy je korygować np. u Orkana i u współczesnych poetów?



Krzysztof Kokot uważa, że podchodząc do gradacji gwara - język pragmatycznie, zyskuje się niewiele.
- Deklaruje nam się podwójne nazwy miast i ulic, możliwość nauczania w szkole. To mało, bardzo mało - mówi. - Zmienimy szyldy, pieczątki, ale przez to nie wzrośnie zainteresowanie gwarą. Kto chce ją kultywować, może to robić również teraz. A mnie jest wszystko jedno, czy tabliczka poinformuje mnie, że jestem w Białym Dunajcu, czy w Biołym Dunajcu, czy w Ostrowsku albo Ôstrowsku. Pracy dla polonistów i kulturoznawców sporo, korzyści dla zwykłego człeka znacznie mniej.

Inicjatywa budzi niepokój

Na pytanie, czy gwara powinna być podniesiona do rangi języka regionalnego, jednoznacznie nie potrafi odpowiedzieć również Stanisława Trebunia-Staszel, znana regionalistka i etnolożka, dyrektorka Instytutu Etnologii i Antropologii Kulturowej, od lat zajmująca się etnografią Polski i Karpat.

- Kilka tygodni temu, w czasie posiedzenia członków Rady Naukowej Związku Podhalan, z dystansem odnieśliśmy się do tego pomysłu. Już raz w historii Podhala próbowano wmówić góralom, że stanowią odrębną względem polskiego narodu grupę etniczną, że mają odrębny język. Stąd dziś inicjatywa, by gwarę podnieść do rangi języka budzi pewien niepokój - zauważa.

Pani profesor, rodem z Białego Dunajca, zaznacza, że w swojej działalności regionalnej, ale też w relacjach rodzinnych, stara się mówić gwarą, przekazywać ją młodym Podhalanom, pokazywać jej piękno, podkreślając, że jest ona kluczem do zrozumienia podhalańskiej kultury.

- Wszak w niej zawarty jest sposób myślenia naszych przodków, ich doświadczenia życiowe - mówi. - Bardzo bym chciała, aby gwara pozostała nadal żywą mową. Jednak obecnie na Podhalu obserwujemy szybkie jej zanikanie. Młodzi rodzice nie rozmawiają z dziećmi w gwarze. I zastanawiam się, jak zatrzymać ten proces. Czy jest to w ogóle możliwe? 8 maja, w czasie spotkania promującego góralską wersję Kubusia Puchatka, na pytanie odnośnie planów nadania gwarze statusu języka regionalnego odpowiedziałam przecząco. Dlaczego? Z punktu widzenia dialektologii, gwara podhalańska jest częścią dialektu małopolskiego. Nie różni się aż tak bardzo od języka polskiego jak np. gwara - a właściwie język kaszubski, by tworzyć z niej odrębny język. Aby ją zachować, wystarczy tylko rozmawiać z dziećmi w gwarze. Ale przecież nie można nikogo zmuszać do używania gwary. Biorąc to wszystko pod uwagę, a także mając na względzie głosy Ślązaków: wypowiedzi rektora Uniwersytetu Śląskiego, śląskich działaczy i intelektualistów, dziś patrzę na tę sprawę już nieco inaczej. I zastanawiam się nad sugestią dr. Artura Czesaka. Być może nadanie gwarze statusu języka regionalnego nobilituje ją i otworzy możliwość wprowadzenia gwary do programów szkolnych, ułatwi pozyskiwanie środków na jej propagowanie, zmieni myślenie tych, którzy uważają, że gwara to tylko dla „wsioków”. Jeżeli więc uczynienie gwary językiem regionalnym przyczyni się do jej zachowania i rozwoju, to może warto podjąć starania w tym kierunku.



Pani profesor dodaje jednak, że pojawia się istotny problem, jak zestandaryzować różne, lokalne warianty gwary, które jeszcze dziś funkcjonują na Podhalu, co zrobić z gwarami pozostałych grup góralskich, których w Polsce w obszarze Karpat, jest co najmniej kilkanaście.

- Nadać im status języków? - zastanawia się Stanisława Trebunia-Staszel. - A może lepiej zmienić ustawę o grupach lokalnych i regionalnych, tak, by gwary były tak samo chronione jak języki regionalne? Jedno nie ulega wątpliwości: niezależnie od tego, czy góralska mowa pozostanie gwarą czy stanie się językiem, trzeba przekonać młode pokolenia, że mowa góralska jest częścią naszego dziedzictwa i wzbogaca nasze widzenie i doświadczanie świata. A przecież o to chodzi, by ciekawie i niebanalnie żyć.

Piotr Dobosz
Może Cię zainteresować
komentarze
jaga220.11.2024, 21:31
Mój syn zawsze mnie upominał ,Mamo nie mów tak do mnie po wiejsku bo Pani w szkole mnie poprawia
eejze weejzee z Dunajca bo się stegorobiło26.10.2024, 00:04
Staska Trebuniowa ma rację i dobry pomysł, że trzeba zmienić ustawę i dopisać ochronę gwary. Nie ma potrzeby iść w status języka regionalnego ale musi być zmiana ustawy, bo jak nie to może nie ma wyjścia. Szczerze mówiąc to gwarzyć nauczyłem się w szkole podstawowej, choć w tych czasach to było mocno tępione. Nauczyciele z dolin, rodzice co szkoły liznęli , opinia że gwara to tylko dla wiśniaków. Nawet teraz są opinie że posługiwanie się gwarą to niechlujstwo. Ale ja akurat lubię i czuje że pomimo że w domu gwary się nie używało ( z wyłączeniem babki) jest to dla mnie naturalne i przyjemne, a przede wszystkim łatwiejsze w komunikacji.
Co Orawy I Spisz i ich gwary22.10.2024, 14:59
A co z gwarą spiską i orawską, to też gwary góralskie ale nie podhalańskie, dojdzie dojdzie znowu do podhalanizacji gwary i tyle z tego będzie złego
Jo16.10.2024, 14:37
Nareście! Przyjyzdzom do wsi a dzieciska ino po polsku jus nik nie godo po góralsku wstyd! Cza cosi z tym zrobić. Ucyć w kozdyj skole na Podholu.
Skała23.09.2024, 09:53
Promowanie języków regionalnych i wszelkich odrębności osłabia Polskę. W obliczu wielkich zagrożeń jakie dzisiaj stoją przed nami należy wszystkie siły skierować na umocnienie jedności narodowej i rozbudowę armii - najlepiej w oparciu u o nasz rodzimy przemysł.
mądry i skromny26.05.2024, 11:31
Do- osła- dla Polaka to nie problem.
sawuarek i wiwarek26.05.2024, 08:58
Krośnicon: Oh yeah! Kojduś by sie zdało. A "Mieduwalszczycy skarmią na widok czarnego beata, buwaja piecyty". I tym literackim akcentem proponowałbym zamknąć ten pierwszy rozdział starań o status języka regionalnego dla gorolskiej godki.
Don Pepe25.05.2024, 21:34
Związek Podhalan niech się lepiej zajmie polerowaniem odznak i wręczaniem nowych zasłużonym a nie wtrącaniem się jak kto mówi w rodzinnym domu. Ostatnia szopka, która mnie rozbawiła do łez to wybór zbója i orlicy przez samozwańczego harnasia Związku Podhalan.Trzeba ten twór przetrzepać i odpolitycznić żelazną miotłą.
polonus25.05.2024, 14:05
W Chicago rozmawiałam ze starszą panią,mówiącą słabo po góralsku.Pomyślałam,że zapomniała i wtrąca słówka angielskie.Okazało się ,że to Amerykanka a gwarą góralską mówiła bo miała przez lata sąsiadów z Podhala.Jak się młodzi wstydzą,to obcokrajowcy będą gwarę utrzymywać.
Osiol25.05.2024, 12:03
Dwujezycznosc? A kto takiego orła zrozumie jak jeszcze szybko będzie mowil
Toż to z piec języków plus polski by się dogadać na terenie podhala
Zwykle mącenie ludziom w glowach
Mieszkanka25.05.2024, 09:17
Z całym szacunkiem do gwary góralskiej i ludu jej. Nic nie zrobicie, szkoda zachodu, starsi wiekiem ludzie Podhala to praktykują A młodzi? W mowie polszczyźnie tyle wulgaryzmów i przekleństw, że trudno się naprawdę z tym pogodzić ; stojąc na przystankach i słysząc rozmowy młodych w których niecenzurowanych słów co nie miara. A Państwo myślicie o wprowadzeniu języka regionalnego? Oszczędźcie sobie swojego czasu. Najwyższy czas uczyć moralności i kultury życia i bycia w społeczeństwie, szacunku dla samego siebie i dla innych. Są ważniejsze sprawy !!!??? ewidentnie nie dopracowane. Młodzi ludzie w ogóle nie rozmawiają z rodzicami czy z dziadkami bo i po co słuchać o dobrych zasadach współżycia społecznego? Jak matki czy ojcowie wyobcowani z kulturą życia z szacunkiem dla siebie nie są autorytetami dla swoich dzieci. Nowomodne rodziny dysfunkcyjne co robią i jak uczą dzieci życia? Jak same zagubione dzieci w rodzinie, szukamy języka-tradycji nie zauważamy że normalność życia i szacunek w życiu na bieżąco ucieka Szanowni Panstwo. Tu jest przestrzeń nie ogarnięta. Pozdrawiam.
Tadeusz Morawa, syn żołnierza AK-WiN25.05.2024, 09:12
Związek Górali skupiający właściwie tylko górali zakopiańskich stał się domeną wpływów i rozgrywek paru gazdów z Krzeptówek i ich popleczników. Gazdowie ci przodujący bogactwem byli ludźmi małego ducha i intelektu,ale za to niebywałej ambicji i pewności siebie.
Za dużo bowiem było u nas bezkrytycznego stosunku do górali,a za mało troski o lud góralski.
Za dużo było snobizowania się na honorności góralskiej pod którą tak często kryła się najzwyklejsza bufonada.
Zachłystywano się pierwszym lepszym kapeluszem góralskim chociaż spoczywał często na głowie komedianta. Robiono z górali pajaców obwożąc ich po Kraju na pokaz, zamiast zająć się podstawową pracą kulturalno społeczną.
Krośnicon25.05.2024, 08:15
Kojduś by się zdało żeby ojce namiowieli
Rozbijanie integralności Polski c.d.n....25.05.2024, 07:50
Wiosną 1940 roku, po wizycie w Zakopanem Reichsfuhrera Heinricha Himmlera, który interesował się goralenvolkiem powołano góralski klub sportowy: Goralische Heimatsdienst, góralską szkołę powszechną: Goralische Volksschule oraz góralską szkołę zawodową: Goralische Berufschule fur Volkskunst. Do szkół tych wprowadzono zamiast języka polskiego, język góralski jako obowiązujący.Naukę języka góralskiego prowadził Adam Krzeptowski -rzecznik wychowania w duchu góralskim.
Goryl25.05.2024, 06:33
Prosty krok do rozbicia jedności i jednorodności Polski. Takimi akcjami jak ta z językiem śląskim tylko Niemcy chcą nas poróżnić byśmy byli słabi i łatwi do pokonania. Przypomnijcie sobie co zrobiono z byłą Jugosławią, podzielono, poróżniono ludzi bo jedno państwo byłoby konkurencją dla innych a tak są w tej chwili niczym. To Niemcy.Austria i Francja do spółki z Rosją robiły wszystko by tak się stało, czy chcemy tego samego u siebie?
niestety24.05.2024, 22:35
Rodzice w ogóle przestają do dzieci mówić.
Jo24.05.2024, 21:45
Księstwo Góralskie z siedzibą na Marusynie. To stary pomysł ale warto do niego wrócić.
sawuarek i wiwarek24.05.2024, 21:21
Wewnątrz samego Podhala każda miejscowość mówiła trochę inaczej. Jeszcze kilkanaście lat temu byłem w stanie wyczuć po mowie mieszkańca Maniów, Krośnicy, Grywałdu. Ta mowa żyła i była w użyciu na co dzień. Przed laty, wracając z wioski na skalnym Podhalu gdzie dorywczo pracowałem, wrażliwi językowo znajomi mówili do mnie: "ty nie mówisz, ty śpiewasz", ponieważ ta mowa była zaraźliwie piękna. Gwarę zabiło rozpowszechnienie dostępu do radia i telewizji i wyjazdy za pracą, skądinąd pozytywnie pojmowana mobilność górali. Oryginalna gwara istniała jeszcze 30 lat temu w szczątkowej formie w oddalonych wioskach na skalnym Podhalu, gdzie górale w zimowe wieczory zbierali się w jednej izbie i wspólnie pletli, kleili kapcie, co tam jeszcze.
Warto natomiast byłoby pokusić się - a może to już jest robione - o analizę i udokumentowanie tych wszystkich gwar ze wszystkich wiosek Podhala, Orawy, Spisza, Pienin, bo one na naszych oczach szybko zanikają. Potworzyć takie wzorce dźwiękowe dla każdej miejscowości, np. wzorcem z Łopusznej mógłby być ks. profesor Tischner, itd. Sens miałoby utworzenie i zachowanie dla potomnych czegoś w rodzaju idiolektu językowego dla każdej miejscowości, choć słowo to odnosi się raczej do języka pojedynczej osoby, ale myślę że wiadomo o co mi chodzi - wychwycić różnice gwarowe pomiędzy wioskami, to się da zrobić, mamy taśmy, zapisy, nagrania. Natomiast na samą myśl o jakimś wspólnym i sztucznym, góralskim Esperanto włosy na głowie stają mi dęba z przerażenia, to byłby istny koszmar dla wrażliwych językowo osób, a takich jest na Podhalu mnóstwo. Te oryginalne gwary są już za słabe, za bardzo wśród górali stępione czy wręcz zabite, aby można było liczyć na zaistnienie gwarowo twórczych, tudzież raczej odtwórczych, sprzeczek górali z sąsiadujących ze sobą wiosek o prawidłowe wymawianie danego słowa, tudzież jego prawidłowy zapis na tablicach informacyjnych. Raczej pogrążylibyśmy się w językowym chaosie, kakofonii dźwięków każdy z innej parafii (sic), uszy by nam tylko od tego puchły.
nieten24.05.2024, 20:08
Nie ma regulacji prawnych, to nie ma nauki, nie ma używania publicznie, no to zanika. "Jakoś to będzie" - no i jest, na wymarciu. Każda gwara powinna być promowana jak należy
mądry i skromny24.05.2024, 18:03
Gwara? hm... wystarcy zakozać a rozkwitnie- spokojne wase przeucone głowy.
Gorolka24.05.2024, 15:25
Chyba zamiast Bioły Dunajec to Bioły Donajyc... tak samo jak siy śpiowo Gorole, Gorole, a nie górole górole... ahhh ta nasa gwara fnet pomre.
Podatnik24.05.2024, 14:33
Przecież te języki gwarowe nie potrzebują żadnych regulacji prawnych! Są od wieków i bez tych przepisów i ustaleń. To takie formalne naganianie do podziału i rozbiorów ? Naiwni okupanci. Mają swój gwiazdkowy język to wara od gwary!
emi24.05.2024, 14:17
Bez sensu, jeszcze chwila a każdy będzie optował za swoim językiem regionalnym. To bardzo na rękę UE - takie rozbicie dzielnicowe. A Polska jest jedna!
117km24.05.2024, 13:33
Sami do tego doprowadziliscie dawniej jak sie do kogos przychodzilo to sie godało niech bedzie pochwolony a dzis dziyń dybry do czego to doszło.
;)24.05.2024, 12:31
a ja byłbym za wprowadzeniem języka regionalnego, skoro Kaszubi i Ślązacy mogą mieć takie prawo to Górale tak samo ;)
Dunajcanka24.05.2024, 12:29
Ślonzoki majom to my tyz powinni mieć łoni sie nie wstydzom przecie gwara to my.
No24.05.2024, 11:48
A co z gwarą góralska sąsiednich regionów? Śpisz i Orawa?
maniek24.05.2024, 11:36
No cóż szok. Może i państwo? jako góralski naród? No cóż wracamy do końca lat 30. ubiegłego wieku....
Miłośnik tradycji24.05.2024, 11:20
Nie ma co się dziwić, że gwara podhalańska zanika. Gdy ja byłem w szkole podstawowej i gimnazjum, to niejednokrotnie panie nauczycielki, zwłaszcza polonistki karciły za posługiwaniem się gwarą góralską. Zajęcia pt. Regionalizm kończył się na omówieniu dwóch tematów o regionie i tyle było z tego. Ten sam przedmiot prowadziły również panie polonistki które wiadomo jaki miały do tego stosunek. A jeszcze przed szkołą też wiele w tym temacie robi przedszkole, gdzie dzieci od razu słyszą literacki język. Dalej idąc młodzi ludzie postrzegają posługiwanie się gwarą jako bycie ?wsiokiem? i nie używają go, bo boją się dyskryminacji wśród rówieśników. Dyć godom po nasemu bo to jest piykne i nie roz było to duzym atutym
Kuba24.05.2024, 09:57
Trzeba mieć gwarę goralska to nas łobowiazek ja hanysii maja to cymu górole niy.
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl