28.10.2013, 17:38 | czytano: 2620

Zaświeciło słoneczko... Podhale wygrya z Oświęcimiem

Kiedyś dla hokeistów Podhala musiało zaświecić słoneczko. Ograło Unię w samej jaskini lwa. To druga wygrana „szarotek” na wyjeździe, ale pierwsza z pełną pulą.
- Podwójnie cieszymy się ze zwycięstwa, bo odniesione zostało na wyjeździe. Nastawiliśmy się na uważna grę w obronie, destrukcję i szukaliśmy swojej szansy w kontratakach. Wyszło – powiedział trener Podhala, Marek Ziętara.
Sporo fauli i wykluczeń – tak można w skrócie scharakteryzować ten mecz. „Szarotki” w pierwszej tercji osiem minut przesiedziały na ławce kar. Mądrze się broniły, bo też oświęcimianie jakoś bez ikry rozgrywali przewagi. Nowotarżanie raz ( nie wliczając 12 sekund z drugiej kary) mieli okazję grać z przewagą jednego zawodnika i również bez bramkowego efektu.
W drugiej tercji dla odmiany więcej razy odsiadywali karę gospodarze. Podhale próbowało założyć „zamek”, ale… tylko próbowało. Oba zespoły nie miały pomysłu na zagrożenie w tych fragmentach meczu.

- Nam się zarzuca, że nie wykorzystujemy przewag, ale również inni mają z tym kłopot – zaznacza Marek Ziętara. – Nie zawsze wchodzi. Czasem ma się jedną przewagę i wejdzie, czasem pięć i nic.

Błąd w defensywie górali wykorzystał Jakeš i Unia objęła skromne prowadzenie. Podhale ciągle było w grze. Świetnie w bramce spisywał się Niesłuchowski. Po ostatnim meczu przepraszał kibiców za słabą postawę. Dzisiaj nie ma za co przepraszać.

- Miałem coś do udowodnienia, ale nie mnie oceniać swoją postawę – mówi Bartek Niesłuchowski. - Mecz był trudny, ale obrona mi dzisiaj pomogła, świetnie się spisywała. Najgorętszy moment? Cały czas było gorąco, ale najgoręcej w samej końcówce, kiedy musieliśmy w czwórkę odpierać ataki szóstki oświęcimian. Bardzo się cieszę ze zwycięstwa.
Druga tercja nie została dokończona, bo nastąpiła awaria pleksy. Kapitanowie drużyn zdecydowali, iż 2 minuty i 2 sekundy dograją po przerwie. Po wznowieniu gry górale wyprowadzili zabójczą kontrę, po której P. Kmiecik utonął w objęciach kolegów. W 46 minucie kapitalną akcję przeprowadził Zarotyński, który niczym w masło wjechał między dwóch obrońców. Bramkarza gospodarzy nie pokonał, lecz dobitka D. Kapicy znalazła drogę do bramki. Po starcie gola Unia, co było do przewidzenia, rzuciła się do odrabiania strat. Momentami było gorąco pod bramką Niesłuchowskiego. „Suchy” spisywał się bez zarzutu. A tymczasem z każdą sekundą coraz większa nerwowość była w poczynaniach oświęcimian.
W końcówce Łabuz dwa razy powędrował na ławkę kar. 20 sekund przed końcem za wystrzelenie krążka poza lodowisko. Gospodarze, mimo iż wycofali bramkarza, nie zdobyli gola. Więcej, do pustej bramki, niemal równo z syreną, trafił P. Kmiecik.
- Krążek przez całe lodowiska przebył drogę rogalem i wpadł do bramki – mówi Piotr Kmiecik. – Pierwsze moje trefienie to trójkowa akcja całego ataku. Jechaliśmy trzy na dwa i udało się przestrzelić bramkarza. Ułożył nam się mecz w końcówce drugiej tercji. W trzeciej zagraliśmy w miarę odpowiedzialnie. Przede wszystkim udało nam się strzelić dwie bramki i żadnej nie stracić. W dużej mierze to zasługa naszego bramkarza.

Unia Oświęcim – MMKS Podhale Nowy Targ 1:3 (0:0, 1:1, 0:2)
1:0 – Jakeš – Barinka (25:23)
1:1 – P. Kmiecik – Wronka – Ziętara (39:33)
1:2 - D. Kapica – Zarotyński ( 45:52)
1:3 - P. Kmiecik (59:59 w osłabieniu do pustej bramki)
Sędziowali: Breske (Jastrzębie) – Matlakiewicz i Klich (Sosnowiec).
Kary: 14 – 16 min.
Widzów 1000.
Unia: Fikrt - Piekarski, Kasperczyk, Wojtarowicz, Kalinowski, Piotrowicz – Jakeš, Połącarz, Barinka, Tabaček, Jaros – Ciura, Gabriš, Różański, Stachura, Fiedor – Urbańczyk, Wardecki, Malicki, Adamus, Modrzejewski. Trener Peter Mikula.
MMKS Podhale: Niesłuchowski – Łabuz, Mrugała, M. Michalski, Bryniczka, Wielkiewicz- K. Kapica, Landowski, Wronka, Ziętara, P. Kmiecik – Wojdyła, Gaczoł, Zarotyński, D. Kapica, Olchawski – M. Kmiecik, P. Michalski, Stypuła. Trener Marek Ziętara.

Tekst Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl