10.11.2013, 18:13 | czytano: 2940

Unihokej. Niedokończony mecz

Kobieta zmienna jest. Taką – już nie po raz pierwszy – tezę można wysnuć po potyczkach nowotarskich drużyn kobiecych w unihokejowej ekstraklasie. Zarówno Szarotka jak i Podhale w sobotę musiały przełknąć gorycz porażki, by nazajutrz pewnie ograć te same rywalki. Podhale nie dokończyło w sobotę meczu, po tym jak trener ujrzał czerwoną kartkę.
Zbąszyń miał osiem zawodniczek w polu i ograł w sobotę Szarotkę. Ta pierwsze półgodziny przespała. Grała bez ikry, oddając inicjatywę przyjezdnym. Co prawda po pierwszej tercji wynik był remisowy, ale potem M. Zapała trzy razy musiała wyjmować piłeczkę z siatki. Na postawie gospodyń zaważyła kontrowersyjna sytuacja. Najpierw sędzia nie odgwizdał karnego dla nowotarżanek, które mocno protestowały. Sędzia za moment podyktował karnego dla przyjezdnych. – Dotknęłam piłeczki – przysięgała się Joanna Chlebda, ale arbiter był niewzruszony. – Obrażalski. Pokazał kto tu rządzi – skwitowali kibice.
Nowotarżanki wróciły do gry jeszcze w tej samej części gry. Złapały kontakt i w ostatniej tercji miały wyśmienite sytuacje, by doprowadzić do wyrównania, a nawet przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Wystarczył jednak jeden błąd pod własną bramką i losy meczu zostały rozstrzygnięte.

- Przystąpiłyśmy do meczu sparaliżowane – tłumaczy Emilia Piekarczyk, wybrana najlepszą zawodniczką Szarotki. – Dałyśmy z siebie wszystko, ale byłyśmy nieskuteczne.

Nazajutrz góralki fajnie zagrały w pierwszej tercji, ale w drugiej dały się wodzić za nos Dutkiewicz. Żadna z nowotarżanek nie potrafiła jej odebrać piłeczki. Straciły dwie bramki. Na początku trzeciej tercji Kubowicz skorzystała z prezentu rywalek i miejscowe wróciły do gry. Ta sama zawodniczka jeszcze dwa razy pokonała bramkarkę rywalek. Osłabione rywalki w końcówce były już tylko tłem dla góralek.

- Nasze miały piorunujące 10 minut. Coś nieprawdopodobnego. Jak nic nie grały, tak nagle przeprowadzały akcje życia. Piłeczka wędrowała od kija do kija i zawodniczka finalizująca akcję umieszczała ażurowy przedmiot w pustej bramce – skomentował ekspert Sportowego Podhala, Ryszard Kaczmarczyk.

Podhale wybrało się pod Wawel. W sobotę mecz nie został dokończony, gdyż czerwoną kartkę ujrzał trener Podhala, za krytykowanie orzeczeń sędziowskich. Lasyk z kolei odwiedziła jeden z krakowskich szpitali, doznając kontuzji kolana.
- Spotkaniu towarzyszyły duże emocje. Sędzia wypaczył wynik. Gwizdał faule w jedną stronę. Krakowianki grały bardzo agresywnie pod bramką, biły kijami. Nie zauważył też, że rywalki grały w piątkę, gdy jedna z nich przebywała na ławce kar. Jedna zbiegła do boksu, gdy z kary wróciła koleżanka. Wtedy gospodynie wyrównany na 3:3 – tłumaczy Jacek Michalski.
Sobotnia sytuacja zeźliła góralki, które w nazajutrz pokazały krakowiankom jakie jest ich miejsce w szeregu. Unihokeistki spod Wawelu tylko w pierwszej tercji dotrzymywały kroku, potem z każdą minutą lepsze wyszkolenie nowotarżanek brało górę.

Worwa Szarotka Nowy Targ – PKS MOS Zbąszyń 3:5 (1:1, 2:3, 0:1) i 8:4 (2:2, 0:2, 6:0)
Bramki dla Szarotki: Kubowicz, A. Burdyn, Bujak (I mecz); Kubowicz 3, Chowaniec 2, E. Piekarczyk, Bujak, E. Burdyn (II mecz).

Multi 75 Killers Kraków – MMKS Podhale Nowy Targ 6:5 (1:1, 2:1, 3:3) mecz przerwany i 3:7 (1:1, 0:4, 2:2)
Bramki dla Podhala: Bryniarska 2, Fuła, Timek, Florczka (I mecz); Fuła, Krzystyniak, Bryniarska, Siuta, Podlipni, Florczak, Bryniarska (II mecz).

Stefan Leśniowski

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl