Piłkarze NKP Podhale Nowy Targ są bezlitośni dla rywali. Tłuką ich nawet przy własnych kibicach. Tym razem rozprawili się z Popradem w Rytrze, zespołem, o którym się mówiło, że może być najgroźniejszym rywalem w walce o awans. Okazało się, że lew stracił zęby i nie kąsa nawet w swojej jaskini.
- Rozegraliśmy świetne spotkanie – mówi trener Podhala, Marek Żołądź. – Do przerwy nie udało nam się zdobyć bramki, mimo iż stworzyliśmy kilka świetnych okazji. Zabrakło dokładności w decydującym momencie. Co prawda raz posłaliśmy piłkę do bramki przeciwnika, ale sędzia uznał, że ze spalonego. Skoncentrowaliśmy się na tym, by jej nie stracić. Graliśmy spokojnie, rozważnie. To dobrze funkcjonowało od pierwszej minuty. W przerwie prosiłem chłopaków o cierpliwość i konsekwencję. Obserwując ich przez 45 minut byłem przekonany, że będziemy stwarzać kolejne sytuacje i wreszcie futbolówka wpadnie do siatki przeciwnika. Mój scenariusz się potwierdził. Należy pogratulować gospodarzom dobrej postawy, a my cieszymy się z kolejnego zwycięstwa i zwiększenia przewagi nad drugim zespołem. Poprad Rytro – NKP Podhale Nowy Targ 0:3 (0:0)0:1 samobójcza 65
0:2 Janasik 75
0:3 Czapp (Świerzbiński) 78
Sędziował K. Budnik (Nowy Sącz).
Żółte kartki: Zontek.
Poprad: Wróbel – Klag, Pustułka, Cięciwa, Pawlik (62 Tomasiak), Poczkajski, Łękowski, Zontek, Pawlik, Filip (68 Długosz), Duda.
Podhale: Nykaza – Bobek, Anioł, Krzystyniak, Gąsiorek, Świerzbiński, K. Dudek (83 Bibro), Misiura (73 Antolak), Augustyn, Hajnos (67 Czapp), Janasik.
Stefan Leśniowski