Nowotarskie drużyny udanie rozpoczęły rywalizację play off o mistrzostwo Polski w unihokeju kobiet. Szarotka u siebie pokonała MOS Zbąszyń, a Podhale na wyjeździe Juniora. Za dwa tygodnie mecze rewanżowe. Trzeba wygrać dwa spotkania, by awansować do półfinału.
- Wreszcie wygraliśmy ważny mecz, może w najważniejszym momencie. Słowa uznania dla dziewczyn za waleczność. Rywalki nadal pozostają faworytkami, ale my jedziemy do nich na dwa mecze w dobrych nastrojach. W sporcie wszystko może się zdarzyć – powiedział trener Szarotki, Lesław Ossowski. Nic nie zapowiadało nerwowej końcówki. Jego podopieczne wygrały pierwszą tercję 3:0, grając momentami wręcz perfekcyjnie. Doskonale realizowały założenia taktyczne. Trener z boku bez przerwy im o nich przypominał. Po pierwsze w ataku nie mogły gubić piłeczki, nie zagrywać jej zza bramki na środek, by nie nadziać się na kontry. Nie stosować crossowych podań. W obronie zaś spychać rywalki do narożnika i zachowywać jak najmniejszą odległość pomiędzy obrońcami a skrzydłowymi. Ta taktyka załamała się w drugiej tercji. Przyjezdne ostro natarły, dwa błędy w defensywie i Zbąszyń złapał kontakt. Na szczęście dla góralek odpowiedź Kubowicz była szybka i perfekcyjna. Ona też na początku trzeciej części gry dorzuciła kolejnego gola. Chowaniec zaś natychmiast odpowiedziała na trzecią bramkę rywalek. Wydawało się, że trzybramkowa przewaga pozwoli nowotarżankom na spokojną grę do końcowej syreny. Tymczasem 8 minut przed końcem Chlebda, która trzymała tyły, doznała kontuzji. Długo nie podnosiła się parkietu. Potrzebna była interwencja karetki. Kilkuminutowa przerwa źle wpłynęła na góralki, które popełniły dwa fatalne błędy w obronie i przeciwniczki złapały kontakt. Końcowe minuty bardzo nerwowe, ale skończyło się szczęśliwie dla gospodyń.
Worwa Szarotka Nowy Targ – MOS Zbąszyń 6:5 (3:0, 1:2, 3:4)
Bramki dla Szarotki: Chowaniec 2, Kubowicz 2, E. Burdyn, Gruszczak.
*
Junior Kębłowo – MMKS Podhale Nowy Targ 4:7 (3:2, 1:3, 0:2)
Bramki dla Podhala: Fuła 3, M. Bryniarska 2, Fryźlewicz, Podlipni.
Tekst i zdjęcia Stefan Leśniowski