W sporcie mistrz ma trudny żywot. Nie może sobie pozwolić na chwile słabości, bo rywale tylko na to czekają. Każdy do konfrontacji z mistrzem mobilizuje się podwójnie, bo pokonanie go, to ogromna satysfakcja. Tak jest w przypadku piłkarzy Podhala. Słopnice zawiesili mistrzowi jesieni bardzo wysoko poprzeczkę i urwało dwa punkty.
- Musimy sobie z tym jakoś radzić – twierdzi trener NKP Podhale, Marek Żołądź. – Chcieliśmy wygrać, ale się nie udało. Musimy się cieszyć z jednego punktu. Dążyliśmy do zwycięstwa przez 90 minut, a gospodarze okazali się trudnym kąskiem. Dobrze rozbijali nasze ataki. W drugiej połowie mieliśmy cztery „setki” i wykorzystaliśmy dwie. Dwa razy wychodziliśmy na prowadzenie, a drużyna gospodarzy odrabiała straty, po pięknych uderzeniach, nie do obrony. Muszę podziękować chłopakom z walkę.- Boisko preferowało obronna grę – twierdzi prezes Podhala, Grzegorz Wrona. – Gospodarze do 20 minuty się bronili, a potem groźnie zaatakowali. Pierwszą połowę powinniśmy zakończyć minimum dwoma bramkami. Były sytuacje, ale brakowało wykończenia, człowieka, który zamknąłby akcję. Często bramkowało centymetrów nogi. Reprymenda trenerska w przerwie zmobilizowała chłopaków, ale gospodarze zaczęli grać wysoko i nie pękali. Sokół Słopnice – NKP Podhale Nowy Targ 2:2 (0:0)
0:1 Janasik (Antolak) 55 głową
1:1 Matras (Postrożny) 69 głową po rzucie rożnym
1:2 Antolak (Hałgas) 82
2:2 Ślazyk (Postrożny) 83 po wolnym
Stefan Leśniowski