22.06.2014, 10:56 | czytano: 4099

Magiczny wieczór

10 minut potrzebowali kibice, by wykupić ponad 15 tysięcy biletów. Magnesem był nowy obiekt i przeciwnik, siatkarze Brazylii, trzykrotni mistrzowie świata. Ekipa gwiazd. No i oczywiście nasz orły. Jeszcze nigdy tylu kibiców w Polsce nie oglądało siatkówki.
Na ten moment czekano bardzo długo i nie tylko w grodzie pod Wawelem. Cała Małopolska. Po latach starań doczekano się obiektu jednego z najnowocześniejszych na świecie. Trudno więc było o lepszą inaugurację, niż starcie polskiej reprezentacji z mistrzami świata.
- Nie wypada nam się słabo zaprezentować, bo to będzie magiczny wieczór – zapowiadał trener biało - czerwonych Stephane Antiga.

I taki był. Niżej podpisany nie mógł takiej okazji przepuścić, tym bardziej, iż magiczny wieczór był o przysłowiowy rzut beretem od miejsca zamieszkania. To trzeba zobaczyć, bo wrażeń i odczuć nie da się słowami opisać. Widownia biało-czerwona, z różnych zakątków kraju. Nie zabrakło też widzów z Podhala. Publiczność zaopatrzona w bębny, grzechotki, piszczałki i główne akcesoria – ręce i usta. Te pierwsze po meczu były czerwone, a gardła zachrypnięte. Nikt na widowni się nie oszczędzał. O to, by ani chwili widownia nie miała oddechu, dbał wodzirej, dziennikarz Polsat Sport.

Kibice są siódmym graczem polskiej reprezentacji. Stwarzają taką atmosferę, że nie ma na żadnej innej dyscyplinie. Ludzie po prostu przychodzą się bawić i dopingować. Aż ciarki mnie przeszły, gdy 15 tysięcy gardeł odśpiewało Mazurka Dąbrowskiego. Tysiące decybeli wydostawało się z ust podczas śpiewu „Polska, biało–czerwoni!” Słowa te grzmiały z taką mocą, że hala trzęsła się w posadach. Trzeba być w tym tyglu, by zrozumieć dlaczego siatkówka cieszy się taką ogromną popularnością. Inne dyscypliny sportu mogą pozazdrościć.

- To nie tylko wyniki reprezentacji, ale przede wszystkim rodzinna atmosfera przyciąga ludzi. Otoczka o jaką starają się organizatorzy – twierdzi widz, który siedział nieopodal mnie. - Widzi pan to 3-letnie dziecko? Czy cała rodzina, z takim maleństwem, mogłaby się wybrać na mecz piłki nożnej? A tutaj może.

- Po raz pierwszy jestem na siatkówce, ale powiem szczerze, że się w niej zakochałam. To jest miłość od pierwszego wejrzenia. Nie tylko dlatego, że nasze biało–czerwone chłopaki porwały moje serce, ale dla tej wspaniałej zabawy. Nam Polakom brakuje takich chwil. Telewizja nie oddaje wszystkiego. Trzeba tu być, trzeba być jednym z aktorów tej widowni, by zrozumieć – twierdzi jedna z kibicek pomalowanych w biało-czerwone flagi na twarzy.

- Jesteście najlepszą widownią świata. Polscy kibice siatkówki są the best! – co jakiś czas wykrzykiwał wodzirej. Ta widownia wielkimi brawami przywitała trzykrotnych mistrzów świata, którzy do Krakowa przyjechali w najsilniejszym składzie. Tylko raz było słychać gwizdy i buczenie, kiedy spiker ogłosił, iż na trybunach zasiedli przedstawiciele rządu. Już przy pierwszym nazwisku ministra rozległy się tak przeraźliwe gwizdy, że aż trudno było dosłyszeć, którzy jeszcze z dygnitarzy zaszczycili swoją obecnością nowy obiekt.

Do kibiców dostroili się nasi siatkarze, którzy po doskonałej grze pokonali Brazylijczyków w czterech setach. Zwycięstwo nad takimi tuzami siatkówki ma swój wymiar. To drugi przypadek w historii, gdy biało –czerwoni zdobyli komplet punktów z „canarinhos” przed własną widownią. Pierwszy miał miejsce 14 lat temu w Łodzi. – Jeśli grasz przeciwko Brazylii, masz dodatkową motywację i energię. Cieszę się, że zagraliśmy tak dobry mecz w Krakowie, w pięknej hali, przy komplecie publiczności – powiedział Stephane Antiga.
- Grałem w wielu halach, ale ta jest przepiękna – powiedział Paweł Zatorski, któremu widownia po zakończeniu meczu odśpiewała „Sto lat”, bo w sobotę kończy 24 lata! Kibice jeszcze długo po zakończeniu meczu nie opuszczali hali. Wznosili okrzyki, bili brawo. Ci najamłodsi, którzy byli blisko parkietu zbierali autografy do siatkarzy.

- Hala naprawdę robi ogromne wrażenie. Jest doskonała. Przyznam szczerze, że spoglądam na nią zazdrością. Tak dużej i nowoczesnej hali nie mamy, a za dwa lata będą u nas igrzyska olimpijskie. Nie mamy ani jednego tak okazałego obiektu – podkreślał trener Brazylii, Bernardo Rezende. Jego syn Bruno (rozgrywający) dodał: - Cieszymy się, że otwieramy już trzecią halę w waszym kraju.

Zewnątrz prezentuje się okazale, jak galaktyczny obiekt. Może to skojarzenie wzięło się stąd, że po zakończeniu meczu oświetlona na zewnątrz kopuła przypominała niebo usłane gwiazdami. Jej urok podkreślony został ogniami sztucznymi. Oprócz dużej hali jest również mała do treningów z widownią na 300 miejsc. W dużej są trzy poziomy widowni, miejsca siedzące lub stojące na płycie, możliwość dowolnej konfiguracji widowni. Pojemność, w zależności od typu imprezy, to od 11 554 do 22 800 miejsc. Na siatkówkę przeznaczonych jest 15 328 miejsc. Budowa obiektu trwała trzy lata i kosztowała około 363 mln złotych. Powierzchnia 61434 metrów kwadratowych. Właścicielem hali jest Agencja Rozwoju Miasta S.A. W sierpniu rozgrywany w niej będzie Memoriał Wagnera, a we wrześniu mistrzostwa świata w siatkówce, zaś w 2016 roku mistrzostwa Europy w piłce ręcznej.

Przed Areną Kraków przeprowadzono wiele akcji związanych z mistrzostwami świata siatkarzy. Kibice mogli przede wszystkim zrobić sobie zdjęcie z pucharem, który 21 września odbierze najlepsza drużyna świata. Na placu przed Areną można było także podziwiać wielkoformatową wystawę ze zdjęciami reprezentacji oraz materiałów promocyjnych, które mają zachęcić polskich kibiców do przyjścia na halę i wykupienia końcówki biletów, jakie pozostały na wrześniowy mundial.

Tekst Stefan Leśniowski, Arena Kraków

Zobacz więcej na

Może Cię zainteresować
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl