Wicemistrzynie Polski – MMKS Podhale – przywożą tylko punkt z siedziby mistrza kraju. W pierwszym meczu, po dramatycznym boju, uległy w karnych gdańszczankom. Nazajutrz o losach potyczki zdecydowała druga tercja, przegrana przez MMKS 0:4.
Sobotnia potyczka była godna mistrza i wicemistrza kraju. Oj, działo się w niej, oj działo. Było w niej wszystko, co prawdziwy koneser unihokeja uwielbia. Zmienność akcji, zmienność nastrojów. To jedna z drużyn obejmowała prowadzenie, a za chwilę rywal doprowadzał do wyrównania. To jeden zespół miał dobre fragmenty gry, by za chwilę drugi przejmował inicjatywę. Na gol odpowiadano golem. Gospodynie objęły prowadzenie, ale szybko je straciły, a potem przyjezdne trzy razy prowadziły i za każdym razem gdańszczanki je dochodziły. Ostatni raz w 57 minucie doprowadzając do dogrywki. W niej nowotarżanki miały więcej okazji, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Brakowało w akcjach podbramkowych chłodnej głowy. A karne? To loteria. Dopiero trzecia seria karnych wyłoniła zwycięzcę. Lepsze były unihokeistki znad morza. Ale góralki są blisko, bliziuteńko, by je wreszcie ukąsić.Liczono, że w rewanżu nowotarżanki znajdą sposób na mistrzynie kraju. Nic z tego, marzenia o pokonaniu najlepszej drużyny w kraju trzeba odłożyć w czasie. Może następnym razem, oby w finale Pucharu Europy. O losach rewanżowego spotkania zadecydowała druga tercja. Po pierwszej bezbramkowej, w drugiej gospodynie zadały cztery ciosy. Góralki w trzeciej tercji rzuciły się do odrabiania strat i były bliskie doprowadzenia do wyrównania.
Energa Olimpia Osowa Gdańsk – MMKS Podhale Nowy Targ 5:4 (1:1, 1:1, 2:2; 0:0) po karnych i 5:4 (0:0, 4:0, 1:4)
Stefan Leśniowski