- Trudny był to mecz. Popełniłyśmy błędy w obronie, nie mogłyśmy się wstrzelić. W trudnych chwilach wspierałyśmy się i walczyliśmy do końca. Opłaciło się. Wygrałyśmy i jesteśmy szczęśliwe – powiedziała Sabina Lech.
Podhale pokonało rywalki zza miedzy w meczu o piąte miejsce w unihokejowym finale Pucharu Europy. Zwycięstwo – jak już powiedziała zawodniczka – nie przyszło łatwo. Nowotarżanki od 5 minuty ustawiły się w pozycji goniącej.W 44 minucie Florczak doprowadziła do wyrównania, a 3 minuty później Timek wyprowadziła nasz zespół na prowadzenie. Radość jednak była krótka, Słowaczki wyrównały. W 53 minucie Grynia przedarła się przez obronę i w desperackiej próbie strzału, z nieprawdopodobnej pozycji trafiła. Wydawało się, że tego prowadzenia góralki już nie oddadzą, a tymczasem kolejny błąd w obronie i mecz rozpoczynał się od nowa.
Podhale miało jednak w swoich szeregach zawodniczkę, która w decydujących momentach potrafi przechylić szalę zwycięstwa na stronę swojej drożyny. Timek, kolejny raz uznana najlepszą zawodniczką meczu, w 56 minucie zdobyła - jak się później okazało zwycięskiego gola. Jednak ostanie minuty były bardzo nerwowe. Słowaczka upadła pod bandą, kontuzja wyglądała groźnie, a na ratunek pospieszył jej Maciej Jachymiak, nie tylko lekarz, ale także tłumacz i kibic. Jego doping w pustej hali robił wrażenie. Przeciwniczki wycofały bramkarkę i z ogromną siłą napierały. Fryźlewicz dwa razy nie trafiła do pustej bramki, ale szczęśliwie się skończyło.
FBK Tvardošin (Słowacja) – MMKS Podhale Nowy Targ 5:6 (1:0, 2:2, 2:4)
Stefan Leśniowski