14.04.2016, 09:55 | czytano: 4663

Czy groźna owcza choroba zagraża Podhalu?

Fot. Michał Adamowski
Hodowcy owiec na Podhalu alarmują, że do Polski masowo sprowadzane są ze Słowacji nieprzebadane jagnięta, które mogą być nosicielami choroby tzw. niebieskiego języka.
Słowaccy hodowcy stawiają na produkcję mleka potrzebnego do wyrobu serów. Po wykoceniu jagnięta szybko są sprzedawane. Część trafia do Polski.
Jeden z hodowców, który skontaktował się z naszą redakcją, jest zaniepokojony całą sytuacją. - Te jagnięta przywożone są przez handlarzy. Później rozwożone po wsiach. Czasami sprzedawane na jarmarkach. Każdy hodujący owce wie, że na Słowacji panuje choroba niebieskiego języka, to tylko kwestia czasu kiedy zostanie ona zawleczona do Polski - uważa.

Czy problem jest poważny? Zapytaliśmy Jana Janczego dyrektora Regionalnego Związku Hodowców Owiec i Kóz w Nowym Targu. - Jeżeli to jest prawda, to choroba niebieskiego języka jest poważną chorobą zakaźną – mówi dyrektor Janczy. - Dla nas oznaczać to może nawet zamknięciem eksportu i zbiorowego wypasu owiec, bo jeżeli w stadzie wystąpi chociaż jeden przypadek choroby nie można go wypuścić z zagrody.

Okazuje się, że niektórzy handlarze łamią przepisy o chorobach zakaźnych wśród zwierząt, choć grożą za to surowe kary.

- Wszelki transport zwierząt związany z handlem na terenie Unii Europejskiej powinien odbywać się po wydaniu świadectwa lekarsko-weterynaryjnego. Taki dokument wypisują lekarze weterynarii z terenu gdzie znajduje się dane gospodarstwo – podkreśla Grzegorz Kawiecki, zastępca Małopolskiego Wojewódzkiego Lekarza Weterynarii.

.Józef Słowik
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
baran14.04.2016, 12:01
Kary może i grożą, tylko co z tego, jak nikt ich nie egzekwuje.
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl