NOWY TARG. Tradycyjnie początek nowotarskiej sesji oznacza spore kontrowersje. Powodem jest jak zwykle dodawanie i ujmowanie punktów z porządku obrad.
Dyskusję wzbudziła propozycja przewodniczącego Jana Sieki, by unieważnić uchwałę z poprzedniej sesji w sprawie zmian w uchwale budżetowej. Chodziło o 300 tys. zł przeznaczone dla Miejskiego Centrum Kultury. Powód? Zdaniem radnego Macieja Tokarza, który zaskarżył uchwałę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego - reasumpcja głosowania odbyła się niezgodnie ze statutem miasta oraz prawem.Reasumpcja pod nieobecność
Uzasadnieniem dla unieważnienia uchwały jest jej podjęcie z naruszeniem przepisów. Pierwsze głosowanie nad zmianami w budżecie zakończyło się remisem 10:10, co zgodnie z procedurą oznaczało, że uchwała nie została przyjęta. W trakcie obrad dwóch radnych opuściło salę.
- W trakcie przerwy, którą zarządziłem na prośbę pani skarbnik dyskutowaliśmy co zrobić. Padł pomysł o reasumpcji. Skonsultowałem się z mecenasem Arturem Pustówką - powiedział, że na wniosek 1/4 składu rady można reasumpcję przeprowadzić. I uchwała została przegłosowana - tłumaczy Jan Sieka, przewodniczący rady. I zaraz przyznaje, że to był błąd, gdyż głosowano dwa razy tę samą uchwałę.
Radny skarży do WSA
Maciej Tokarz, jeden z radnych, którzy opuścili obrady, złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Jak w niej przekonuje - analiza wykazała, że reasumpcja była bezpodstawna, a uchwała została podjęta nieprawidłowo.
Jan Sieka powołał się tu na wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 2014 roku, który potwierdza możliwość stwierdzenia nieważności własnej uchwały, jeżeli akt prawny zawiera "kwalifikowaną wadę prawną".
W świetle tego orzeczenia Rada mogła skorygować swoje wcześniejsze decyzje.
Kapituła niezgody
To nie koniec zmian w porządku obrad. Radni zdjęli punkt dotyczący powołania kapituły honorowej. Przewodniczący przekonywał, że to dlatego, że nie udało się z jednym z klubów uzgodnić jej składu. Tymczasem Grzegorz Luberda, przewodniczący tego klubu zauważa, że radni dotąd nie otrzymali projektu uchwały.
Zdjęta została też uchwała dotycząca nowo wybudowanego bloku.
- Został wybudowany, trzeba go zasiedlić od maja, dlaczego zdejmujemy ten punkt? - dopytuje Grzegorz Luberda.
- Nie wszystkie uwagi radnych zostały uwzględnione przez burmistrza, są obiekcje czy jest on dobry. Dla pełnego obrazu trzeba powiedzieć, że to ważna sprawa dla mieszkańców więc musi być do spodu przedyskutowana - zauważa Jan Sięka.
fi/
Nie jestem zwolennikiem Tokarza, nawet na niego nie głosowałem, nie podobają mi się też wystąpienia niektórych radnych, z obydwu stron, i nie poparłbym ich bezrefleksyjnie ale nie w tym rzecz jak ktoś się zachowuje, nie to chodzi czy ktoś jest kulturalny, czy przystojny, tylko czy jest merytoryczny.
Nie macie chyba bladego pojęcia co to samorząd, jakie ma obowiązki i ograniczenia i co to są finanse publiczne. Będziecie toczyć boje o 2 złote podwyżki na śmieciach ale nie interesuje was na co się wydaje wspólne "grube" pieniądze.
Zatem może odrobina tej "wiedzy tajemnej"
1. Reasumpcja głosowania może być dokonana wtedy gdy wynik jest niejasny, i musi być przy tym samym składzie Rady a nie kiedy radny wyszedł za potrzebą i zmienił się układ sił w radzie.
Rada i przewodniczący zostali niestety wprowadzeni w błąd przez miejskiego prawnika i przegłosowała uchwałę ponownie na poprzedniej sesji. Nawiasem mówiąc, prawnik miejski powinien się chyba w tej kwestii dwa razy zastanowić albo odmówić opinii, z uwagi na sprawy osobiste.
2. Manko w MCK. Problem nie jest w tym że brakło kasy w MCKu, tylko w sposobie podejścia dyrektora i burmistrza. Skoro brakło kasy na imprezę w sierpniu, to gdzie był dyrektor przez 3 miesiące? Czyżby nie wypłacił kontrahentów? A jeżeli wypłacił, to z czego im zapłacił? Zaciągnął zobowiązania nie mając pokrycia w budżecie jednostki? Za takie działania jest odpowiedzialność z tytułu naruszenia dyscypliny finansów publicznych, czyli sprawa nadaje się do RIO.
A jeżeli zadłużenie odziedziczył po poprzedniku, to dlaczego nie poprosił burmistrza o kontrolę przy przejmowaniu obowiązków?
Może dlatego żeby nie robić problemów burmistrzowi, bo w UM nie ma osób zajmujących się kontrolą? A może dlatego że był tak ucieszony z nominacji (relacja z przejęcia stołka od poprzednika była w mediach)?
Zatem problem nie leży w pieniądzach, bo kultura z natury jest deficytowa, ale podejściu do rady, którą potraktowano jak maszynkę do głosowania. Przy czym burmistrz zapomniał, że rada nie jest już "jego" i nie klepnie tego bezrefleksyjnie. Ciekawe ile takich sytuacji przeszło przez poprzednie lata.