Około 150 sztuk owiec pasących się na bacówkach i przydomowych zagrodach zabiły do tej pory wilki. Dokładna liczba nie jest znana, bo codziennie do Nadleśnictw w Nowym Targu i Krościenku spływają kolejne wnioski o odszkodowania za zagryzione przez te chronione drapieżniki zwierzęta.
Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Krakowie wyceniła dotychczasowe straty hodowców na ponad 27 tysięcy złotych. Jednak, jak mówi Sylwia Słowińska, która zajmuje się szacowaniem szkód, rokrocznie to w sierpniu i wrześniu najwięcej gospodarskich zwierząt pada ofiarą wilczych watah. Są to nie tylko owce, ale również kozy, krowy i cielęta.Średnio rokrocznie od wilczych kłów ginie ponad 500 sztuk zwierząt. W 2016 roku zagryzionych było 555 owiec, 7 kóz i 24 krowy, w 2015 519 owiec, 5 kóz i 24 krowy. Rekord został pobity w 2014 r., kiedy to hodowcy stracili 709 owiec, 5 kóz i 7 krów.
- Wilki coraz częściej atakują te owce pasące się przy domach – mówi dyrektor Janczy. – Taki przypadek miał miejsce ostatnio w Skawie, gdzie wilki w ciągu dnia zabiły trzy sztuki. Dlatego ustawicznie domagamy się kontrolowanego odstrzału wilków.
W ubiegłym roku, z wnioskiem o to zwrócił się do Ministerstwa Środowiska starosta nowotarski Krzysztof Faber. Resort odpowiedział, że że w Polsce wilk objęty jest ochroną ścisłą. Podkreślono, że ministerstwo zdaje sobie sprawę z zagrożenia, jakie niesie ze sobą aktywność wilka, ale zezwolenia na odstrzał wydawane są tylko w stosunku do konkretnego, wskazanego osobnika.
Za owce górską hodowca dostaje średnio od 200 do 230 zł odszkodowania.
js/
Człek w wilczej skórze
Sobie mięsko a Urzędowi
Kolczyk i flaki (O)!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Niech winne będą wilkoŁAKIv!!
A pomysł taki i kasa
Od kolegi ???
FRANCISZKA
DOLASA