NOWY TARG. Na zaproszenie kupców oraz spółki Nowa Targowica w Mieście gościł dziś wicepremier Jarosław Gowin, któremu towarzyszył Andrzej Gut Mostowy. Obaj panowie kandydują w październikowych wyborach parlamentarnych. Spotkanie zdominowały dwa tematy: wprowadzenia w Polsce europejskiej waluty oraz likwidacji opłaty targowej.
W pierwszej kwestii wszyscy byli zgodni. - Nasza instytucja zatrudnia około 4,5 tysiąca osób. To rzecz niespotykana nie tylko w Polsce, ale i Europie - mówił z dumą prezes spółki Janusz Chowaniec. - Sprawy przedsiębiorczości oraz rozwoju biznesu i handlu są bardzo ważne, bo budują siłę regionu - zapewnił Andrzej Gut Mostowy i przeszedł płynnie do swojego programu wyborczego, którego hasłem jest "Nie czas na euro". - Zaangażowałem się w kwestie debaty, czy na pewno jest słuszne, że powinniśmy już prowadzać euro. Wiele państw wprowadziło tę walutę i okazało się, że nie był to najlepszy ruch. Politycy i specjaliści z krajów południowej Europy - Grecji, Włoch i Hiszpanii twierdzą, że ich gospodarka rozwijałaby się o wiele lepiej i szybciej, gdyby pozostali przy własnej walucie - mówił i dodał, iż "zacne grono profesorskie i politycy zapowiadają, że jak tylko obejmą władzę po wyborach - to wprowadzą euro". "Waluta europejska nie sprzyja polskim interesom"
- Przy podpisywaniu traktatu akcesyjnego podjęliśmy zobowiązanie, że wprowadzimy u nas euro, ale terminu nie określono. Poza tym przynależność do UE nie jest skorelowane z euro. Wielka Brytania i Dania od samego początku twierdziły, że nie przyjmą wspólnej waluty, bo jest im niepotrzebna - mówił Andrzej Gut-Mostowy. Opowiadał o okolicznościach wprowadzania europejskiej waluty na Słowacji, o załamaniu się rynku turystycznego u naszych południowych sąsiadów, spadku rozwoju inwestycji w infrastrukturę turystyczną, wzroście zjawiska "turystyki zakupowej" (Słowacy zaczęli masowo przyjeżdżać do nas po wszelkie artykuły). - Bardzo zła rzecz się zdarzyła dwa lata po wprowadzeniu euro. W 2011 Słowacy musieli dorzucić się do pakietu dla bankrutującej Grecji. Wszystkie kraje strefy euro musiały się dołożyć do tego pakietu. To wywołało protesty na Słowacji, a kontrowersje doprowadziły do kryzysu, rozpisania nowych wyborów i teraz tam rządzi szeroko rozumiana lewica. Ta moja akcja "Nie czas na euro" - nie znaczy, że my nigdy nie powinniśmy tego euro przyjąć. Ale - że na pewno nie teraz, bo to nieodpowiedzialność i działanie wbrew polskiej racji stanu - skwitował.
- Wspólna waluta europejska ma sens, gdy jest wspólny system podatkowy. U nas odznaczałoby to radykalne podniesienie podatków. Euro służy niemieckiej gospodarce. Skoro polscy przedsiębiorcy muszą się borykać z tyloma problemami, to po co im dodawać kolejne - w postaci euro. Niektórym branżom euro wyszło na korzyść, ale dla całej reszty to "kamień u szyi" - dodał minister Jarosław Gowin. - Czyli zgadzamy się, że nie jest czas na euro - skwitował Janusz Chowaniec.
Minister wie
- Chcę wam pogratulować tego, co stworzyliście. To był teren zapomniany przez Pana Boga. Jak tu przyjechałem to byłem zdumiony. Stworzyliście potężne centrum handlowe. To, co zbudowaliście, to jest symbol Polski ostatnich 30 lat, bo przez 30 lat Polska w niezwykły sposób się rozwinęła. A ostatnie 4 lata to też okres spektakularnego sukcesu polskiej gospodarki. Wiem, z iloma przeciwnościami musicie się zmierzyć. Dla wielu z was ZUS jest gigantycznym problemem. Wiem, że część z was niepokoją szerokie programy społeczne, zadajecie sobie pytanie "czyim kosztem". Wiem, że cały czas musicie konkurować z zagranicznymi firmami i sieciami handlowymi. Dostałem przed chwilą wyliczenia - ile wynosi opłata targowa, ile płacą kupcy, a ile sieci handlowe. Zdajemy sobie sprawę, że przez 4 lata zabrakło nam czasu na rozwiązanie niektórych problemów. Poza tym walka z mafią paliwową uderzyła też w 99 procent uczciwych przedsiębiorców. Ale w sobotę, na konwencji partii przedstawimy propozycje tego, co chcemy zrobić. Będzie pakiet rozwiązań dla małych przedsiębiorców - zapowiedział wicepremier.
"Spróbować kupcom pomóc"
- Rząd idzie w kierunku innowacyjnej gospodarki, Ale co innowacyjnego może być w pracy kupca? Tu państwo nic nie robi. Każdy kupiec robi to, z czym muszą mierzyć się wielkie przedsiębiorstwa. Proszę mi wskazać - kto z nich wziął złotówkę środka pomocowego? Tu gdzie jesteśmy mamy jedyne miejsce, gdzie można przyjść i pohandlować. Straciliśmy szanse negocjowania, targowania. A to jest nasza wewnętrzna, atawistyczna potrzeba. Wprowadzając sieci sklepów straciliśmy to. Prosiłbym, by spróbować pomóc tym małym przedsiębiorcom, kupcom. Żeby mogli korzystać z ulg. Potrzebna jest ochrona kupców przed podwójnym opodatkowaniem. Oni płacą podatek, płacą VAT i inne koszty ponoszą. A jeszcze gmina ma inny podatek. To jest coś, co w państwie prawa nie powinno mieć miejsca, bo to jest podwójne opodatkowanie - przekonywał Leszek Jędrysko.
Przedstawiciel Nowotarskiej Izby Gospodarczej w ten sposób sprowadził dyskusję do kwestii opłaty targowej.
"Gigantyczne kwoty opłat"
Temat podjęła Karolina Szews. Prawniczka spółki Nowa Targowica przekonywała, że "problem opłat targowych sięga wiele lat wstecz". - To już nie jest opłata tylko podatek. Bo opłata to świadczenie ekwiwalentne: płacimy i w zamian coś dostajemy. Dlatego my płacimy Miastu podatek, bo nic nie dostajemy w zamian. Wcześniej targowiska były organizowane przez miasta i gminy. Wtedy miasto organizowało targowisko, sprzątało po kupcach, dawało stragany. Teraz targowiska przeszły w prywatne ręce. Od tego terenu pobierany jest podatek od nieruchomości, który wędruje do kasy miasta. Organizując targowisko - miasto pobiera czynsz. Opłata targowa to podwójne opodatkowanie. I ta opłata jest gigantyczna - sięga 800 zł za jeden dzień dokonywania sprzedaży na targowisku. W skali miesiąca dochodzimy do gigantycznych kwot. Nawet jeśli ta opłata jest na poziomie złotówki - to dla kupców też jest to gigantyczna opłata, w skali roku dochodzimy do gigantycznych kwot - powtarzała mecenas Szews.
- Problemem jest istnienie opłaty targowej? - upewniła się minister Gowin.
"Opłaty kupcom doskwierają"
- To opłata fakultatywna, czyli miasto może, ale nie musi jej pobierać. Są miasta, gdzie nie ma opłaty targowej i tam się kupcom bardziej opłaca być, tam się rozwijają. Poza tym ta opłata nie jest pobierana od każdej osoby. Na przykład punkt gastronomiczny nie musi uiszczać opłaty, bo określa się ich działalność jako usługę, a nie handel. Opłaty kupcom doskwierają. Kupcy czują się potraktowani niesprawiedliwie. Handlujący w galeriach, w zamkniętych pomieszczeniach nie są obciążeni opłatą targową - odpowiedziała prawniczka.
- Rozumiem. Poproszę o notatkę na ten temat - oświadczył Jarosław Gowin, na co Roman Kuranda ze Stowarzyszenia Kupców wręczył mu gotowy materiał, dodając, że podobne dokumenty i wyliczenia już minister kilka miesięcy temu od nich otrzymał.
"Dostaliśmy w zęby od Komisji Europejskiej"
Kilkakrotnie wracano do argumentu, że inni płacą mniej, niż kupcy, że trudno konkurować małym przedsiębiorcom z dużymi sieciami handlowymi. - Bo oni nie chcą konkurować z wami, ale was wyciąć - oświadczył minister, za co nagrodzony został oklaskami.
- My sobie doskonale zdajemy sprawę z tej nieuczciwej konkurencji, z którą wy się musicie zmierzyć. Podjęliśmy próbę opodatkowania sklepów wielkopowierzchniowych i dostaliśmy w zęby od Komisji Europejskiej. Wygraliśmy jednak tę sprawę przed trybunałem i zamierzamy do kwestii opodatkowania sklepów wielkopowierzchniowych wrócić na początku przyszłego roku. To będzie jeden z kluczowych elementów wyrównywania szans dla kupców. Inny, to zniesienie opłaty targowej w sensie ogólnopolskim - podsumował Jarosław Gowin.
Opłata targowa to przywilej samorządu
Jednak panowie politycy dopytywani - jak sobie wyobrażają nakłonienie samorządu do rezygnacji z wpływów do budżetu - osłabili swoje wypowiedzi.
- Samorządy mają swoje kompetencje. Nie jest rolą rządu ingerowanie w autonomiczną politykę finansową samorządu - zastrzegł Andrzej Gut Mostowy. - Ale chodzi o to, by to dublowanie opłat nie było takie krzywdzące, by targowiska nie były dyskryminowane w porównaniu z sieciami handlowymi i żeby to się odbyło bez szkody dla samorządu. Ale kupcy nie powinni mieć poczucia dyskryminacji - tłumaczył.
O tym, że wiele samorządów zarządza targowiskami - dlatego zapowiedzi "odgórnego" zlikwidowania opłaty targowej raczej nie ma szans przypomniał Mariusz Jelonek. - Ta opłata to także instrument do porządkowania przestrzeni publicznej. To także są spore dochody dla samorządów - mówił.
"Co robią wasi posłowie z Podhala"?
Pojawiły się i inne problemy przedsiębiorców. Michał Glonek skarżył się na problemy z ustaleniem własności terenów, co przekłada się na niemożność rozpoczęcia inwestycji. Była mowa o zetknięciu "prawa własności" z "interesem publicznym", o spekulantach na rynku nieruchomości, o wiążących ręce przepisach Natura2000, normach wprowadzonych przez Polskie Wody, ustawie o ochronie środowiska, która zmieniła definicję rzek, co skutecznie zablokowało wiele inwestycji na naszym terenie.
- Co robią wasi posłowie z Podhala? To oni powinni w parlamencie reprezentować problemy Podhala. Dokręćcie im śruby, by uwrażliwiali innych posłów i rząd na specyfikę waszego regionu - pouczył zebranych minister Gowin.
Zapowiedział, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu omawiany będzie projekt nowej ustawy o zamówieniach publicznych. - Zostanie ona wkrótce przyjęta. To ustawa, która wreszcie otwiera możliwości realnego aplikowania przez małe i średnie firmy w przetargach. To bardzo dobra ustawa, wspaniałe zwieńczenie tej kadencji - przekonywał.
SPalka