NOWY TARG. Ostre wystąpienie na poniedziałkowej sesji miała Bogusława Korwin. Była radna skrytykowała brak nadzoru nad placem zabaw, a instalowanie monitoringu nazwała "wyrzucaniem pieniędzy w błoto". Największe gromy posypały się na burmistrza. Znowu poszło o politykę zatrudnienia w Urzędzie Miasta.
"Władze nie radzą sobie z prozaicznymi rzeczami"Bogusława Korwin tym razem zabrała głos jako mieszkanka Miasta. Jej wystąpienie dotyczyło trzech spraw. Pierwszą był plac zabaw na osiedlu Suskiego. - Oddany 4 lata temu, administrowany wcześniej przez Zakład Gospodarki Mieszkaniowej, a obecnie Zakład Zieleni i Rekreacji. Od początku istnienia tego placu zabaw nie było myte podłoże, a zalecenie jest, by taka nawierzchnia była myta co najmniej dwa razy do roku. Brud wżarty w nawierzchnię jest nie do usunięcia. Estetyka tego placu pozostawia wiele do życzenia. Piasek rozsypany wokół piaskownicy, trawa sięgająca deski okalającej piaskownicę. O konserwacji, malowaniu, czy naprawie urządzeń można tylko pomarzyć - mówiła. Jak dodała, od kwietnia kilkakrotnie próbowała skontaktować się z dyrektorem ZGZiR. Bez skutku. Na początku czerwca Wojciech Wielkiewicz miał obiecać jej, że "problem zostanie rozwiązany". - Nie został. Na czerwcowej sesji znowu pan Wielkiewicz obiecał, że do dwóch tygodni zajmie się problemem i nadal nic. To jest totalny brak dbałości o istniejącą infrastrukturę. Dlatego został okrojony budżet obywatelski, bo władze nie radzą sobie z prozaicznymi rzeczami, jak dbanie o urządzenia. Lepiej żeby infrastruktury nie było, albo było jej jak najmniej, bo tak jest najwygodniej - oskarżyła.
"Pod okiem kamer dochodzi do przestępstw"
Kolejny temat dotyczył systemu kamer w Mieście. - Monitoring w wersji nowotarskiej, to są wyrzucone i nadal wyrzucane pieniądze publiczne w błoto: na systemy kamer i na obsługę tego pseudo-monitoringu. Na dodatek ma powstać kolejny system na bloku przy Podhalańskiej za 26 tysięcy zł. Pytam się "po co"? W regulaminie burmistrza ze stycznia br. czytamy, że celem instalacji monitoringu jest zapewnienie porządku publicznego i bezpieczeństwa obywateli. Jakiego bezpieczeństwa ja się pytam. Niszczenie placu zabaw bez jakiejkolwiek reakcji, mimo znajdującego się tam monitoringu. Czy to mieszkańcy mają być tym "monitoringiem"? Mają sprawdzać, potem iść, prosić o wydanie nagrania i pilnować sprawy do końca? Tu jest pytanie do komendanta Policji - ile było próśb o interwencję złożonych przez osoby monitorujące? Obawiam się, że przez te lata - ani jednej. Monitoring powinien być całodobowy i powinna być natychmiastowa reakcja służb - niestety nie mamy Straży Miejskiej, spada to więc na Policję. Tymczasem pod "okiem kamer" dochodzi do incydentów i przestępstw, jak np. sprzedaży narkotyków. Po co w Nowym Targu jest monitoring? - pytała retorycznie nowotarżanka.
"Arogancja i buta"
Ostatnia poruszona przez nią kwestia to odpowiedzi burmistrza na interpelacje. Zdaniem Bogusławy Korwin, odpowiedzi burmistrza - szczególnie na pytania zadawane przez radnych Ewę Pawlikowską i Pawła Liszkę - pokazują "arogancję i butę obecnej władzy". - Sposób odpowiedzi radnym, to też sposób traktowania mieszkańców. Dotyczy to lekceważącego stosunku do radnych. Przypomnę, że radni są przedstawicielami mieszkańców, a mieszkańcy mają prawo wiedzieć to, o co pytają radni - oświadczyła. Przytoczyła tu dwa fragmenty odpowiedzi burmistrza na interpelacje radnych, w których Grzegorz Watycha zastrzegł, że pytania nie dotyczą spraw ogólnie-miejskich, a sprawy pozostają poza kompetencjami radnych.
- To były też informacje o wynagrodzeniach. Jeśli urzędnik jest wynagradzany z naszych wspólnych pieniędzy, pełni funkcję publiczną i ma obowiązek ujawniania swoich dochodów w jawnych oświadczeniach majątkowych - to miganie się od odpowiedzi na pytania świadczy o nieznajomości przepisów przez władze Miasta - argumentowała pani Korwin.
Znów padły pytania o zatrudnienie nowego kierownika Referatu Sportu i Turystyki. Kobieta zasugerowała, że zmiana zatrudnienia przez Arkadiusza Szymczyka - jego przejście z UM w Zakopanem do UM w Nowym Targu odbyło się w niejasnych okolicznościach. To sprowokowało reakcję przewodniczącego Rady Miasta. - Pani robi tu jakieś spekulacje. Czy to są sprawy ważne dla miasta? - zapytał Grzegorz Luberda przypominając, że mieszkańcy mogą zabierać głos na sesjach wedle określonych zasad.
- Przepraszam panie przewodniczący, ale wydatkowanie pieniędzy publicznych na podniesione właśnie wynagrodzenie na stanowisku kierowniczym interesuje mieszkańców miasta, bo to są wspólne pieniądze. Interesuje też mnie - odparowała mieszkanka.
Urzędnicy "niekompetentni"
- Wydawane są środki z majątku publicznego, a to jest sprawa nas wszystkich - ciągnęła swoją argumentację pani Korwin i przeszła do ataku. - Panie burmistrzu, czy panu tak po ludzku nie jest wstyd, że bierze pan ekwiwalent za urlop w wysokości ponad 16 tysięcy złotych, za które można by było wykonać część chodnika, ulicy, czy postawić kilka koszy - bo tyle ma pan pracy (że nie idzie na urlop - przyp. red.). A ma pan zastępców, którzy też pobierają wynagrodzenie za swoją pracę. Po co oni w ogóle są? Ważniejszy jest dla pana udział w pogrzebie ojca urzędnika i radnego wojewódzkiego, niż udział w spotkaniu z mieszkańcami bloku przy ulicy Kopernika lub udział w sesji? To jest istotna sprawa! Kto układa plan urlopów? Skoro pan taki zapracowany, to czemu nie bierze pan urlopu w okresie międzysesyjnym? - pytała.
- Mści się z każdej strony zatrudnianie w urzędzie osób niekompetentnych, bez wiedzy samorządowej, odpowiedniej praktyki, czy wykształcenia i to na kierowniczych stanowiskach. Cierpią na tym niestety mieszkańcy miasta - podsumowała swoje wystąpienie.
Zmiana zdania i zmiana narracji
Nie było jej już na sali obrad, gdy głos zabrała Ewa Garbacz. - Zamontowanie monitoringu na Podhalańskiej 20, to o czym mówiła pani Korwin - to zadanie z budżetu obywatelskiego, które dopiero poddane zostanie pod głosowanie. A mówienie, że to wyrzucenie pieniędzy w błoto... to ja zapraszam tę panią, by wybrała się na spacer wieczorem pod moim blokiem i niech sama oceni, czy te kamery to będą wyrzucone pieniądze. Ja uważam, że nie. Poza tym, w czerwcu ta pani pochwaliła moją interpelacje w tej sprawie, a nagle teraz zmieniła zdanie - dziwiła się radna.
Drugą osobą, która zabrała dziś na sesji głos był Roman Adamczyk. Mieszkaniec ulicy Kokoszków Boczna dziękował za wykonanie drogi dojazdowej do domów. Jego narracja były zupełnie inna, niż przedmówczyni. - Jest pan dobrym gospodarzem - powiedział zwracając się do Grzegorza Watychy. - Ma pan nasze poparcie - dodał.
not. SPalka