Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu podjęła decyzję o skierowaniu do sądu aktu oskarżenia w sprawie ubiegłorocznego wypadku na przejeździe kolejowym w Szaflarach. Podczas egzaminu na prawo jazdy zginęła wówczas 18-letnia kursantka.
Dziś minął wyznaczony przez prokuraturę termin zakończenia śledztwa w tej sprawie. Był odraczany kilkukrotnie, bowiem prokuratura czekała na opinie biegłych w tej sprawie. Prokuratura zdecydowała, że nie będzie jednak przedłużać śledztwa. Prowadzący sprawę prokurator ma już wszystkie niezbędne opinie i - jak się dowiedzieliśmy - w tym tygodniu zamierza dokończyć i skierować do sądu akt oskarżenia w tej sprawie. To oznacza, że przed sądem stanie 63-letni egzaminator. Zaraz po wypadku egzaminator usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym. Potem doszedł jeszcze zarzut nieudzielenia pomocy. Prokuratura zarzuciła mu, że nie podjął manewru hamowania, mając do dyspozycji dodatkowy pedał hamulca, w sytuacji, gdy zdająca egzamin 18-latka nie dostosowała się do znaku STOP i nie zatrzymała auta przed przejazdem kolejowym. Zdaniem prokuratury, egzaminator mógł i powinien był użyć hamulca. Podczas eksperymentu procesowego, który miał miejsce we wrześniu ub. r. na miejscu tragedii, ustalono ponadto, iż siedząca za kierownicą kursantka miała czas na to, żeby bezpiecznie opuścić samochód przed nadjechaniem pociągu. Samochód stał na torach przez kilkanaście sekund. Tymczasem - zdaniem prokuratury - egzaminator, choć sam wyszedł z samochodu, nie powiedział kursantce, żeby wyszła, ani nie pomógł jej wysiąść z auta zanim uderzył w nie pociąg.Do tragedii doszło 23 sierpnia podczas egzaminu na prawo jazdy na przejeździe kolejowym w Zaskalu.
r/