NOWY TARG. W przyszłorocznym budżecie dochody samorządu wynieść mają blisko 181 mln, a wydatki - ok. 212 mln zł. Deficyt - ponad 31 mln - pokryty będzie z kredytów i pożyczek. Dług Miasta wzrośnie niemal o połowę - i wyniesie prawie 46 mln zł.
"Musimy te miliony wysupłać"Wcześniej radni zdecydowali o obcięciu dotacji do świetlicy Renovaro o 30 procent. Był to wniosek sprecyzowany przez radną Stefanię Drąg-Iłędę. Z kolei apel Artura Kreta, by z działu promocji zabrać 25 procent planowanych nakładów i przeznaczyć na szeroko rozumianą "walkę ze smogiem" - przepadł. Podobnie jak poprawka Pawła Liszki o podzielenie środków na walkę z alkoholizmem i narkomanią.
Planowane w przyszłym roku bieżące wydatki to kwota 152 mln zł. Wśród źródeł dochodów do budżetu jest pozycja 90 mln z podatku dochodowego. - Nie wiem, czy uda się nam to zrealizować - zastrzegł skarbnik. - Musimy ponosić coraz większe wydatki. To jedna z wielu zmian zafundowanych nam przez rządzących. Rozmawiamy bardzo dużo o walce ze smogiem. Co roku wpływało nam 200 tys. zł z tytułu "gospodarczego wykorzystania środowiska". Z tego finansowano wymiany pieców. Straciliśmy te dochody, bo teraz 150 tys. trafia do spółki Wody Polskie, a nie do nas. To przykład jak rządzący nas traktują. Podobnie jest z subwencjami oświatową i wyrównawczą. W tym wypadku jesteśmy stratni ok. miliona zł. To są środki, które mogliśmy przeznaczać na starania o czyste powietrze, a nie możemy. Subwencja oświatowa jest na tym samym poziomie, co w tym roku, ale koszty rosną. Są wyższe te wydatki planistyczne o ok 5 mln i musimy te miliony wysupłać. Liczę, że sytuacja gospodarcza się nie pogorszy, że ta baza podatników będzie na tym samym poziomie i uda się nam ten budżet zrealizować. Ale jak się coś wydarzy, to tych dochodów nie zrealizujemy - przestrzegał Łukasz Dłubacz.
Będziemy musieli ludziom odmawiać"
Jak dodał "bardzo wysokie transfery z budżetu państwa fałszują obraz". Bo są to pieniądze "znaczone", czyli możliwe do wydania tylko na określony cel, a samorządowi pozostaje troska o znalezienie środków na zadania oświatowe, sprzątanie i utrzymanie dróg, sport czy kulturę. Tymczasem na same wydatki oświatowe skarbnik przewiduje wzrost wydatków w przyszłym roku o kilkanaście procent, czego nie da się pokryć z subwencji. Przykładem są podwyżki dla nauczycieli, które miały być uregulowane przez rząd, a tak się nie stało.
- Są takie sytuacje jak dziś, że na sesję przychodzą mieszkańcy i proszą o wykonanie remontu jakieś ulicy. Należy się przygotować na to, że będziemy musieli ludziom odmawiać. A jak jeszcze pojawią się decyzje o podjęciu realnych kroków i wymiernych działań dot. "walki ze smogiem" to będzie jeszcze gorzej. To są tego rodzaju wybory. Program osłonowy kosztuje. Mają państwo ogląd budżetu, wiecie jak to wygląda. Nie jest to łatwe, realizacja tego typu przedsięwzięć jest realna, ale wiąże się z rezygnacją z innych działań - mówił do radnych skarbnik.
Ludziom trzeba "chleba i czystego powietrza"
Wydatkami na organizację imprez zainteresował się Paweł Liszka. Radny chciał się dowiedzieć, ile kosztuje budżet miasta organizacja Targów Bożonarodzeniowych i Wielkanocnych na nowotarskim Rynku. Wiceburmistrz Joanna Iskrzyńska-Steg oględnie odparła, że "kilkadziesiąt tysięcy zł". Dodała, że targi dopiero się zakończyły i impreza nie została jeszcze rozliczona, ale jak dostanie kosztorys to go radnym przedstawi.
- Powinniśmy przejść z teorii i pseudo-działań do konkretów, które faktycznie poprawią jakość powietrza w Nowym Tagu. Jeśli pani wiceburmistrz nie wie, ile kosztuje impreza, to znaczy że nie wiemy, ile pieniędzy przeznacza się u nas na zabawę. Dlatego proponuję, by z budżetu na promocję, czyli kwoty 300 tysięcy zł przeznaczyć 25 procent na walkę ze smogiem - zaproponował radny Liszka.
Artur Kret chciał iść krok dalej, mówiąc, że "nadchodzą trudne czasy i przyjdzie samorządom zapłacić za nonszalancką politykę rządu". - Jest wiele wyzwań, ale możemy zrobić tylko to, na co nam pozwala budżet. A nasza odpowiedzialność polega na tym, by wyboru dokonać rozsądnie. W czasach dobrobytu luzie pragną rozrywek, ale w tych czasach są rzeczy ważne i ważniejszesze. A do najważniejszych należy zdrowie. Na komisjach radni zgodnie mówią, że priorytetem jest czyste powietrze. Należy zrezygnować z części przyjemności i parafrazując zawołanie Juwenalisa - ludzie potrzebują "chleba i powietrza" (chodzi o hasło "igrzysk i chleba" - przyp. red.). Dlatego apeluje by budżet na rozrywki przeznaczyć na walkę ze smogiem. To krok nie na zawsze, ale do czasu kiedy będą widoczne skutki naszego działania, czyli poprawi się jakość powietrza - mówił radny.
Szukanie oszczędności
W trakcie dyskusji przewodniczący Rady Miasta Grzegorz Luberda przypomniał, że i tak o 100 tysięcy zł zmniejszono już budżet wydziału promocji. Pojawiła się także opinia, że może trzeba będzie zrezygnować z budżetu obywatelskiego - "bo po co ob, skoro dość już w Nowym targu placów zabaw i urządzeń do ćwiczeń - a przecież na to głównie przeznaczane były pieniądze z BO".
Bartłomiej Garbacz zaproponował, by wszelkie nadwyżki, czy oszczędności przy inwestycjach automatycznie przeznaczać na likwidację problemu zanieczyszczonego powietrza w Nowym Targu.
Odnosząc się do powracającego co rusz apelu o "zwiększenie środków na walkę ze smogiem", Łukasz Dłubacz odparł: - Sugerowałbym, żeby temat potraktować poważnie i z rozwagą. To nie jest tylko kwestia tego, ile nam uda zabezpieczyć środków na ten cel. Bo ja mogę mieć i 10 milionów. Ale chodzi o to, by te środki wykorzystać. Tegoroczne środki nie zostały w pełni wykorzystane. Mamy na razie przeznaczone pół miliona i tyle mamy zaplanowane, żeby ludziom zwracającym się o dofinansowanie - nie odmawiać. Jak będzie więcej wniosków, to trzeba będzie więcej środków znaleźć - tłumaczył radnym.
Szymon Fatla pogratulował skarbnikowi "niełatwego zadania skonstruowania budżetu", ale przypomniał, że nie wszystkie "negatywne czynniki mające wpływ na budżet samorządowy były nie do przewidzenia" i można je było juz uwzględnić w połowie roku - rezygnując z kilku kosztownych przedsięwzięć.
"Proszę, by nie obcinać kosztów na promocję"
- Widzę, że promocja jest tu "solą w oku". Już zacisnęliśmy pasa, bo z pierwotnej kwoty 400 tysięcy zostało 300 tysięcy. Czeka nas rok, w którym zaplanowane już zostały imprezy. Będą igrzyska skarbowe - i tu miasto chciałoby się pokazać. Będzie setna rocznica urodzin Ojca Świętego. Wydział promocji ma wiele wydatków, nie tylko wspominane tu targi na Rynku. To są liczne dofinansowania do plakatów, książek, usług transportowych, wyżywienia - jako koszty imprez organizowanych przez instytucje, parafie czy samych mieszkańców. Uznajcie, że sami już zabraliśmy wydziałowi 100 tysięcy zł, a w wielu dziedzinach na pewno będziemy ograniczać wydatki - mówił Grzegorz Watycha. - Budżet jest trudny i jest deficytowy. Staramy się o dofinansowanie z ministerstwa, liczymy na parlamentarzystów, że nam pomogą pieniądze dla Nowego Targu pozyskać. Co będzie? Nie wiadomo. Wysokość subwencji poznamy dopiero po uchwaleniu budżetu państwa. Ale nie oszukujmy się. Wiele obietnic rządu musi być i tak finansowanych z budżetu samorządowego. Taką ma myśl, że zmierzamy w takim kierunku, że tylko te inwestycje będziemy realizować, które będą dofinansowywane. Proszę Radę, by nie obcinać kosztów na promocję - zaapelował burmistrz.
Radni w większości posłuchali apelu.
Zgodnie z przewidywaniami skarbnika - dług Miasta wzrośnie na koniec przyszłego roku o ponad 20 mln zł, czyli z 25,8 mln do 45,9 mln zł. Jego spłata zaplanowana jest do końca 2030 roku. Ustalono także limit zobowiązań z tytułu pożyczek i kredytów zaciągniętych w roku 2020 w kwocie 33 mln 600 tys. zł.
Projekt budżetu uzyskał pozytywną opinię RIO.
s/
Budżet miasta to nie tylko wydatki, ale przede wszystkim dochody. Niestety dla większości ważniejsze jest wydawanie i krótkotrwałe zadowalanie byle czym mieszkańców, bo tak jest łatwiej i zawsze na koniec kadencji będzie można powiedzieć, że przecież to i tamto zostało zrobione, wyremontowane, wybudowane. Szkoda tylko, że przy tych socjotechnicznych wyliczankach nie ma oceny przydatności czegoś tam i jego efektywnego wykorzystania w realizacji perspektywicznych planów, które skutecznie wyrwałyby nas z istniejącego marazmu (jest taka piękna przypowieść biblijna o talentach, warto sobie ją od czasu do czasu przypominać, polecam).
Mamy zatem to co mamy, czyli mizerię finansową Nowego Targu, zaciskanie już i tak zaciśniętego pasa, raz za razem podnoszenie podatków (bo to nie wymaga myślenia!) i w końcu izolowanie miasta od kapitału inwestorskiego, bo kto zechce topić swoje pieniądze w sadzawce (może tylko Pinokio).
Stąd też nie wiem dlaczego wszyscy radni, skarbnik i burmistrz od lat skupiają się na wydawaniu - przecież to potrafi każdy, który w zakresie szkoły podstawowej nabył umiejętność posługiwania się prostym liczeniem. No i do takiego wydawania pieniędzy publicznych jakie prezentują nam ci fachowcy od siedmiu boleści nie potrzebne są chyba żadne studia ekonomiczne, tytuły naukowe, mandaty zaufania. Potrzebna jest natomiast zdolność przewidywania koniunktury i maksymalne wykorzystanie lokalnego potencjału gospodarczego (tego realnego, wynikającego z rzetelnych badań) oraz przedsiębiorczości mieszkańców, bez których urzędnik będzie tyle samo wart co stacja pomiarowa jakości powietrza w walce ze smogiem.
I dziwi mnie jedno, że ten sam manewr zaklinania mieszkańców stosują z godnym uporem nasi włodarze od trzydziestu lat, jakby im świat i czas się zatrzymały i ani rusz... ani rusz. Zmienia się tylko sposób ukrywania tego co jest istotą mądrego zarządzania, czyli generowania właśnie dochodu. Bo to on jest najlepszym świadectwem umiejętności poprawy jakości życia mieszkańców i rozwoju miasta. On daje również możliwość stosowania lepszych i optymalnych rozwiązań. W końcu bezpieczeństwa. A my kręcimy się w tym chocholim tańcu, oczekując jakiejś historycznej zmiany, zamiast wymagać, żądać, kontrolować. I nie dawać się zbywać nawet kolorowymi głupotami. Iluzja jest fajna w cyrku, ale w naszym życiu może nas tylko degradować i w przyszłości jedynie upokorzyć.