ZAKOPANE. Karczma Góraleczka na Krupówkach otwarła dziś lokal dla klientów. - Zatrudniam prawie 40 osób i nie chcę mieć ich na sumieniu. Codziennie ktoś przychodzi z płaczem, że nie ma na czynsz czy na rachunki. Ja ich nie zostawię. Nie dostaliśmy żadnej tarczy, nie mamy wyjścia - mówił menadżer Marek Łopata, podkreślając, że lokal otwiera się w pełnym reżimie sanitarnym.
- Jest nas niecałe 40 osób. Może to jest wstyd, może i rozpacz, ale nie mamy za co żyć. Nic nie dostaliśmy. Moje szefostwo decydując się otworzyć karczmę, daje mi szansę, żeby przeżyć, utrzymać rodzinę, dom, spłacić swoje zobowiązania - dodał Stanisław Gut, kierownik sali, zapewniając, że korzystanie z lokalu jest w pełni bezpieczne. Każdy klient, który wchodzi do restauracji jest dezynfekowany i jest mu mierzona temperatura.- Mamy nadzieję, że w ślad za tym odważnymi ludźmi, pójdzie cała reszta - mówił Gerard Wolski z inicjatywy "Wolni przedsiębiorcy". - Polski rząd z pomocami i tarczą robi nas w "lolo". Pomoc jest znikoma i nie dociera tam, gdzie powinna dotrzeć. Wielkie firmy i korporacje otrzymują milionowe wsparcie, a mali, mikroprzedsiębiorcy wcale - przekonywał, dodając, że warunki, jakie są do spełnienia, żeby otrzymać pomoc, są nie do przejścia. - Otwarcie działalności to nie akt bohaterstwa, ale akt rozpaczy - dodał Paweł Grabik z "Wolnych Przedsiębiorców".
Jak zaznaczył, w Zakopanem jest katastrofalna sytuacja i ma nadzieję, że rząd przejrzy na oczy.
Mimo wielu zapowiedzi m.in. w ramach akcji "Góralskie Veto", na Podhalu nie doszło do masowego otwarcia restauracji, hoteli czy wyciągów narciarskich. Jako jedne z nielicznych otwarły się m.in. Schronisko Smaków w Bukowinie Tatrzańskiej i restauracja Jaga w Zakopanem. We wszystkich miały miejsce kontrole policji i sanepidu.
r/ zdj. Piotr Korczak
No normalnie kabaret !!!