Przed Sądem Rejonowym w Nowym Targu zakończył się we wtorek proces w tej sprawie. Strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator Jan Ziemka oraz oskarżyciel posiłkowy mecenas Jan Widacki domagają się takiej samej kary. Obrońca - uniewinnienia.
Wypadek miał miejsce 23 sierpnia 2018 roku o godz. 11:17 na przejeździe kolejowo-drogowym kategorii „D” w Szaflarach. 18-letnia Andżelika zdawała egzamin państwowy na prawo jazdy. Podczas przejazdu przez tory w samochód egzaminacyjny wjechał pociąg. Dziewczyna zginęła na miejscu. Z samochodu zdążył wysiąść egzaminator Edward R., który jest oskarżonym w sprawie.Prokurator przedstawił sądowi propozycję kary dla oskarżonego. - 3 lata więzienia, zakaz wykonywania instruktora jazdy i egzaminatora na okres 5-ciu lat, zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na okres 2 lat, podanie wyroku do publicznej wiadomości, obciążenie oskarżonego kosztami postępowania, a także orzeczenie nawiązki dla rodziców pokrzywdzonej po 50 tys. zł - mówił na sali rozpraw prokurator Jan Ziemka.Zarówno prokurator, jak oskarżyciel posiłkowy w mowach końcowych zarzucali egzaminatorowi niezachowanie należytej uwagi podczas przejazdu przez przejazd kolejowy, a także niezapewnienie bezpiecznego przebiegu egzaminu.
- Oskarżony był egzaminatorem. Jego zadaniem było nie tylko przeprowadzić egzamin państwowy, ale również zadbać o bezpieczeństwo nie tylko samej egzaminowanej, ale również innych uczestników ruchu. Oskarżony miał możliwość zatrzymać pojazd przed torami jednak do tego nie doszło - zaznaczył prokurator Jan Ziemka.
- Egzaminator jest odpowiedzialny za egzaminowanego, za jego działania i w końcu za skutki jego działań. Nie odpowiada tylko wtedy, gdy działania egzaminowanego są świadomie sprzeczne z zaleceniami instruktora, czy egzaminatora. Działania, które podjął ewidentnie wbrew poleceniom egzaminatora. Za inne odpowiada instruktor, a później egzaminator. To oskarżony odpowiada za wybór trasy, za przebieg przejazdu, za stworzenie sytuacji, w której doszło do wypadku. Odpowiada też za to, jak zachował się wiedząc, że nadjeżdża pociąg i sam bezpiecznie opuścił pojazd pozostawiając w nim dziewczynę na pewną śmierć. Miał wyobrażenie jak się musi skończyć wypadek kiedy rozpędzony pociąg wjeżdża na mały samochód osobowy na przejeździe - mówił adwokat Jan Widacki.
Obrońca oskarżonego podczas mowy końcowej wymienił szereg okoliczności oraz błędów innych osób, które przyczyniły się do wypadku. Były to m.in zarośla zasłaniające torowisko oraz znak, źle ustawiony znak, a także błędy maszynisty, który trzeci raz w swoim życiu prowadził pociąg oraz instruktora znajdującego się w pociągu. Mecenas wspomniał także o różnicy roli instruktora oraz egzaminatora.
- Egzaminator nie udziela kursantowi rad zwolnij, pamiętaj, że tam masz znak stopu. Egzaminator jest tylko i wyłącznie po to, żeby wydawać kursantowi polecenia co do kierunku jazdy po to, ażeby ten egzaminowany wykazał się znajomością i poprawnością prowadzenia pojazdu w ściśle określonych przypadkach i ściśle określonych manewrach, które musi wykonać po to, żeby zaliczyć egzamin państwowy. Egzaminatorowi nie wolno udzielić jakiejkolwiek rady kursantowi - zaznaczył mecenas Władysław Pociej, adwokat oskarżonego. - Na ławie oskarżonych zamiast mojego klienta powinien usiąść ten zarządca drogi, czy ten zarządca przejazdu kolejowego, który tych obowiązków nie wykonał sprowadzając w ten sposób śmiertelne zagrożenie już nie tylko dla tego pojazdu, ale dla wszystkich innych pojazdów, które tym przejazdem się poruszały. Na ławie oskarżonych winien również zasiąść maszynista - kursant, a przede wszystkim powinien siedzieć tutaj i odpowiadać instruktor maszynisty znajdujący się w jego kabinie - dodał.
Do winy nie poczuwa się także sam oskarżony Edward R., który razem z obrońcą domagają się uniewinnienia.
ms/
Trzymam kciuki za sprawiedliwy wyrok..