22.09.2022, 10:30 | czytano: 10864

Egzaminator prawa jazdy oskarżony ws. śmierci 18-latki: "Za ten wypadek odpowiada przede wszystkim zmarła dziewczyna"

Oskarżony Edward R. Fot. Marcin Szkodziński
NOWY TARG. - Wcale nie uważam, że jestem winien, wcale się nie poczuwam do winy. Uważam, że zrobiłem wszystko co powinienem zrobić - bronie się Edward R., oskarżony w procesie o śmiertelny wypadek na torach kolejowych 18-letniej Andżeliki z Chyżnego podczas egzaminu na prawo jazdy w Szaflarach w 2018 roku.
- Uważam, że postępowałem w sposób taki, aby nie skrzywdzić św. p Andżeliki - mówił podczas mowy końcowej przed nowotarskim sądem. - Podczas egzaminów próbowałem nikogo z egzaminowanych nie skrzywdzić. Miałem zdawalność w wysokości 50%. W Polsce ta zdawalność wynosi 32%. Po ludzku patrzyłem na ludzi, z którymi miałem do czynienia na egzaminie - mówił w mowie końcowej oskarżony Edward R. - Dlaczego egzaminator nie zatrzymał pojazdu wcześniej? A czy istnieje chociażby jeden przepis, który nakłada obowiązek na egzaminatora zatrzymania przed znakiem STOP? - odpowiadał na zarzuty oskarżony.


Jako ostatni w mowach końcowych głos zabrał sam oskarżony. Łamiącym się głosem ustosunkował się do zarzutów braku empatii oraz nieudzielenia pomocy poszkodowane w wypadku 18-letniej Andżelice, która zdawała egzamin na prawo jazdy.

"Przeżywam to bardzo i moja rodzina też"

- W dniu ekspertyzy miałem ochotę podejść (przyp. red.: do rodziny tragicznie zmarłej). Zapytałem pana mecenasa, czy mogę, a pan mecenas mi powiedział, a skąd pan wie jaka będzie reakcja tych panów. Czy to nie będzie awantury na 102. Przeżywam to bardzo i moja rodzina też. Mam dwoje dzieci, mam wnuki - mówi Edward R. - Myśmy walczyli o życie jej i moje. W momencie, kiedy ten nieszczęsny pociąg uderzył w ten samochód, ja czułem się tak jakby coś straszliwego na mnie spadło. Nie miałem praktycznie siły na nic. Widziałem w odległości mnóstwo osób, które tam koło tego samochodu już się pojawiły. Nie biegłem, idąc, bo nie miałem siły, do tego samochodu nie będę mówił co ci ludzie z boku tam wykrzykiwali. Mogę tylko stwierdzić, że egzaminatorzy w Polsce są bardzo nielubiani. Doszedłem i tam były dwie osoby w tym samochodzie. Na przednim siedzeniu i na tylnym siedzeniu, Pan na przednim siedzeniu miał rękawice, powiedział, że on jest ratownikiem medycznym. Pan na tylnym siedzeniu w pewnym momencie mówi, że wynosimy ją z samochodu. Ja gdybym nie interweniował ostatkiem sił i oni by ją wyciągnęli tą św. p Andżelikę z tego samochodu, to w czasie tego wyciągania ona by nam zmarła. Wtedy już by się tak stało. Zrobiłem wszystko co mogłem zrobić. Co miałem powiedzieć panu, który jest ratownikiem medycznym, proszę wysiąść, bo ja będę tam ratował? W prasie napisano, że nie udzielił sztucznego oddychania. Jakiego? Jak do końca ta św. p. Andżelika żyła. Dopiero zmarła w karetce. Tam nie było takiej potrzeby. Tam była potrzeba, żeby założyć opatrunek, bo dostała tym sprzęgiem w głowę - wspomina chwile z wypadku oskarżony.

Egzaminator starał się także wytłumaczyć różnicę pomiędzy instruktorem, a egzaminatorem. Edward R. tłumaczył także kiedy egzaminator ma prawo użyć hamulca. Oskarżony poddaje w wątpliwość wewnętrzny egzamin szkoły jazdy, do której uczęszczała tragicznie zmarła 18-latka oraz umiejętności do prowadzenia pojazdu zmarłej.

"Egzamin się nie odbył, on został sfałszowany"

- Wiem jak trudno jest podjąć decyzję, czy hamuję, czy jadę. To nie jest takie proste. Pewnie, gdy siądziemy przed komputerem, czy na sali i będziemy dywagować co jest lepiej. W czasie egzaminu koła się kręcą, samochód jedzie. Trzeba tu i teraz podjąć decyzję. Nie znamy co się stanie po tej podjętej decyzji. Jeżeli nawet na 90 % statystyki mówiły, że dało się wtedy wyhamować, to pozostało 10%, które stawiają wątpliwość, czy udałoby się zatrzymać, czy nie. Jak można winić mnie, egzaminatora, że osoba egzaminowana nie potrafiłą zastosować się do znaku STOP. Nie ja ją uczyłem, tylko szkoła nauki jazdy, instruktor. Nie była zdolna działać w czasie zagrożenia dla własnego życia. Dostała polecenie: “wysiadaj, już”. To nie było dziecko z przedszkola. To była dorosła osoba. Zatrzymała świadomie pojazd egzaminowany na torowisku. Niestety ona to zrobiła. Dlaczego egzaminator nie zatrzymał pojazdu wcześniej? A czy istnieje chociażby jeden przepis, który nakłada obowiązek na egzaminatora zatrzymania przed znakiem STOP? To nie jest tak jak prokurator pisze, że zatrzymanie powinno nastąpić pomiędzy znakiem, a skrajną szyną. Tu nie chodzi o dystans. Tu chodzi o odpowiedzialność zarówno kierowcy, jak pasażerów i innych. Przepis jednoznacznie mówi, że zatrzymanie powinno nastąpić w miejscu, w którym kierujący jest w stanie upewnić się, że nie utrudni ruch na drodze z pierwszeństwem przejazdu. W tym przypadku drogą z pierwszeństwem przejazdu były tory. Nie tak jak na eksperymencie, gdzie zatrzymano pojazd przy znaku STOP i liczono metry ile to miałem, żeby zatrzymać pojazd. To absurd. Tak nie jest. Wzięto pod uwagę tylko ustawę o ruchu drogowym, a zapomniano, że jest jeszcze ustawa o kierujących. Ta ustawa jest bardzo ważna. Tam jest wszystko odnośnie egzaminowania. Co wolno, czego nie. W czasie egzaminu kierującym jest osoba egzaminowana. Pojęcie kursant kończy się w momencie, gdy zdany jest egzamin wewnętrzny. W tym przypadku to sfałszowano. Egzamin się nie odbył, on został sfałszowany - mówił w mowie końcowej oskarżony. - Egzaminator tu nie jest kierującym. Rola egzaminatora polegała na tym, że miał on ocenić zachowanie osoby egzaminowanej. Stwierdzić jej kwalifikacje i umiejętności, a nie był kierującym. Nie dochodzimy do absurdu. Osoba egzaminowana, to osoba, która powinna odbyć szkolenie w ilości godzin taka, jaka jest konieczna, aby te umiejętności posiadała i która zdała egzamin wewnętrzny. To pani św. p. Andżelika przyszła na egzamin, bo jej się wydawało, że ona posiada zupełne umiejętności do prowadzenia pojazdów. Niestety była w błędzie, bo nie umiał podstawowych rzeczy. Zatrzymała się na torowisku i obarcza się winą za to mnie. Jest to tak łatwo zrobić, żeby wskazać to on, a pozostali? - kontynuował przemówienie.

Edward R. zwrócił uwagę także na niewłaściwie ustawione znaki oraz zdaniem oskarżonego niewłaściwe zachowanie osób kierujących pociągiem.
Składając zeznania zwracam uwagę na osobę egzaminowaną, maszynistów, zarządcę drogi. W 12-tu przypadkach znaki drogowe były tam źle ustawione. PKP powinno wziąć też odpowiedzialność za to, co się tam stało. Źle ustawione znaki, krzaki. Tego nie było podczas eksperymentu, kiedy było tam tak dużo ludzi. Czy któryś z panów powiedział, trochę jest naszej winy, bo myśmy nie dopilnowali? W pobliżu przejazdów kolejowych pociąg musi poruszać się z taką prędkością, aby mógł zatrzymać się w przypadku pojawienia się przeszkody na środowisku. To jakby tam zamiast samochodu egzaminacyjnego pojawił się wóz z drzewem, to też by tak pojechali? Oni rozmawiali ze sobą, że widzą. Dlaczego obaj nie mogli zatrzymać pociągu? W 2012 roku Urząd Transportu Kolejowego wydał zalecenia aby montować w każdym pojeździe kolejowym kamerę, która rejestruje pracę maszynistów. Ciekaw jestem bardzo dlaczego prokurator nie zajął się tym tematem. Dlaczego nie zapytał. Wiele rzeczy było sprawdzane, a jednak ten wątek został zupełnie pominięty. Jak ważne było by gdyby się okazało, że ten maszynista uczący się, czy ten co uczył zamiast pilnować tego co się dzieje, to spał nad gazetą? Pamiętam jak ten instruktor był przesłuchiwany przez sąd i zadał mu wysoki sąd pytanie: macie tam hamulec bezpieczeństwa? Wy korzystanie z tego? On odpowiedział: tak mamy, nie korzystam. On uczył i nigdy nie korzystał z urządzenia, które powinno być stosowane w takich przykrych sytuacjach - opisuje przesłuchanie Edward R.

"Tematem żyję i będę żył do końca"

Oskarżony twierdzi, że zrobił wszystko co było w jego mocy, aby nie doszło do tragedii. - To ja włączyłam pierwszy bieg. Pani św. p Andżelika nie włączyła. Pani Andżelika złapała za kluczyk, przekręciła raz, przekręciła dwa, przekręciła trzy. Silnik nie odpowiedział. Patrzę pociąg jedzie, ale był jeszcze daleko. Położyłem swoją dłoń na jej dłoni i przekręcałem. Nie dało się uruchomić. To ja nie pomagałem? Stałem z boku? Pan prokurator oczekiwał, że ja przekażę instrukcję. To był czas na przekazywanie instrukcji? To przecież pani Andżelika przyszła przygotowana do egzaminu. Ja do dnia dzisiejszego nie wiem i pewnie do końca życia tego nie będę wiedział. Tematem żyję i będę żył do końca. Czy faktycznie ten samochód egzaminacyjny zgasł na tym torowisku, czy on nie zgasł. Przekręcaliśmy kluczyk, a on stał. Dlatego nie mogliśmy go uruchomić, bo on pracował. W tym samochodzie było zamontowane urządzenie, które blokowało rozrusznik. Jeżeli silnik pracował, to rozrusznika nie udało się uruchomić. To znaczy, że myśmy chcieli usłyszeć rozrusznik, a nie usłyszeliśmy. O tym, że ten silnik nie zgasł świadczą jeszcze inne rzeczy. np. to, że w momencie gdyby silnik zgasł, to wycieraczki, które trochę się ruszały, to one by nie pracowały. One pracowały dlatego, że pani św. p. Andżelika zsunęła ręką po kierownicy do kluczyka - wspomina Edward R.

Zdaniem oskarżonego główną winę za wypadek ponosi zmarła Andżelika, która zatrzymała się na torach. Winy dopatruje się także ze strony osób kierujących pociągiem, a także ośrodka egzaminującego, który mógł lepiej wyposażyć pojazdy służące do egzaminowania.

“Ponad wszelką wątpliwość do wypadku nie doszłoby, gdyby pojazd egzaminacyjny nie zostałby zatrzymany na torach, ani na torowisku” - cytuje opinię biegłych Edward R. - To nie jest tak, jak prokurator mówi, że powodem było niezatrzymanie pojazdu. Przyczyną było zatrzymanie się na torowisku. Gdyby nie to zatrzymanie, to samochód, który jechał z tą prędkością odjechałby na odległość ok 50 m. O żadnym tragicznym zdarzeniu nie można byłoby mówić. Za ten wypadek odpowiada przede wszystkim zmarła dziewczyna. Po części ośrodek szkolenia kierowców, który nie przeprowadził egzaminu wewnętrznego. Doprowadził do sfałszowania dokumentów, zarówno karty przeprowadzonych zajęć, jak i arkusza przeprowadzenia egzaminu. Odpowiada także instruktor oraz obydwaj maszyniści. Powinien także odpowiadać mój pracodawca. W niektórych ośrodkach egzaminacyjnych samochody egzaminacyjne są dodatkowo wyposażone w hamulec, sprzęgło i gaz. We wszystkie przyrządy do kierowania i sterowania pojazdem i to jest zgodnie z obowiązującymi przepisami. Ten samochód, którym egzaminowałem tą św.p. panią Andżelikę po mojej stronie był wyposażony tylko w hamulec. Nie miałem sprzęgła. Gdybym ja miał do dyspozycji te dwa pedały, to oczywiście padło by polecenie, albo strąciłbym jej nogi z pedałów i sam bym pokierował tym samochodem. Nie dano mi takiej możliwości. Najtragiczniejsze było to, że św.p. Andżelika została uderzona sprzęgiem w głowę. Jeżeli pojazd odjechał by trochę i ten sprzęg przeszedłby koło głowy, można by mniemać, że ona by żyła. Gdyby obydwa hamulce zostałyby użyte, pani św. p. Andżelika by żyła - mówił oskarżony.

Ostateczny wyrok sądu poznamy 28 września.

ms/
Może Cię zainteresować
zobacz także
komentarze
Kasia14.06.2023, 10:21
Śmierć młodej osoby jest tragedią. Ale wynoszenie Jej na ołtarze to przesada. Dziewczyna przeceniła swoje możliwości i zapłaciła za to najwyższą cenę. Ale nasze społeczeństwo zawsze będzie obwiniać egzaminatora- jak obleje - to nabija kasę dla WORD, kiedy dochodzi do wypadku na drodze- kto dał komuś takiemu prawo jazdy ?! Jest duży nacisk że każdy powinien mieć prawo jazdy a podejście nastolatków, że po odbytym kursie uprawnienia IM SIE NALEŻĄ a egzaminator to tylko przeszkoda prowadzi do właśnie takich, tragicznych zdarzeń. Oczywiście uważam, że Egzaminator powinien zatrzymać pojazd. Ale nie jest winny, że osoba która nie ma w sobie żadenej pokory ubiega się o prawo jazdy nie znając PODSTAWOWYCH zasad ruchu drogowego. A tłumaczenie stresem...- jeśli ktoś stresuje się egzaminem tak bardzo że nie rozpoznaje znaków czy sygnałów świetlnych to nie powinien być wypuszczony z OSK i stanowi zagrożenie dla ruchu drogowego.
Finkelstin25.09.2022, 09:43
Do Ciekawski

Podtrzymuje to co napisałem, wiem jak działa mecha
Załamana23.09.2022, 19:17
Wszyscy odpowiadają za ten wypadek, tylko nie egzaminator!

Brak słów na te tłumaczenia!
kpina ze sprawiedliwości23.09.2022, 16:20
@Cyc Malina, @ciekawski

Z "Instrukcji dla maszynisty pojazdu trakcyjnego"

Art 13 - Przeszkody w ruchu pociągów
punkt 1 - Maszynista obowiązany jest niezwłocznie zatrzymać pociąg w następujących przypadkach:
1) na sygnał ?Stój? podawany jakimkolwiek sposobem,
2) po usłyszeniu lub zaobserwowaniu sygnału ?Alarm?,
3) jeżeli semafor wskazuje sygnał wątpliwy lub sygnalizator świetlny jest ciemny,
4) JEŻELI POMIMO PODAWANYCH SYGNAŁÓW "BACZNOŚĆ" NIE USUWAJĄ SIĘ Z TORU LUDZIE LUB ZWIERZĘTA,
5) DOSTRZEŻENIA PRZESZKODY NA SWOIM LUB SĄSIEDNIM TORZE UNIEMOŻLIWIAJĄCEJ PRZEJAZD,
6) uszkodzenia pojazdu trakcyjnego w sposób uniemożliwiający jego dalszą jazdę,

"pociąg ma pierwszeństwo"
Ma pierwszeństwo ale nie prawo do taranowania wszystkiego na torach.
Nikt nie daje prawa maszynistom do odbierania życia za złamanie przepisów drogowych. Czy "hamulec bezpieczeństwa maszynisty" jest tylko ładnym gadżetem, instalowanym w kabinie dla lepszego samopoczucia załogi? Czy jest do niego podłączone napięcie z trakcji i dlatego maszyniści unikają go jak ognia? To może zrezygnować z niego będzie taniej, prościej, weselej.

Również pozdrawiam pana maszynistę produkującego się pod różnymi pseudonimami dla lepszego efektu medialnego...
ciekawski23.09.2022, 14:47
@Finkelstin
"...nie jesteście w stanie pojąć pod jaką presją był egzaminator, ..."

O jakiej presji - emocjach egzaminatora Ty mówisz ? Przecież ten człowiek był (jest) egzaminatorem z kilkunastoletnim stażem - dla Niego, to chleb powszedni, zwykła normalna czynność, która (przez rutynę) zlekceważona przez Niego doprowadziła do tragedii.
ciekawski23.09.2022, 14:40
@kpina ze sprawiedliwości
""uważam, że maszynista jest niewinny, bo to samochód ma się zatrzymać przed pociągiem a nie pociąg przed samochodem"

Masz na to jakiś przepis czy tak fantazjujesz sobie w wolnym czasie?"

Przepis jest jeden i nie podważalny - przestrzeganie znaków drogowych.
Cyc Malina23.09.2022, 14:28
@kpina ze sprawiedliwości

"Masz na to jakiś przepis czy tak fantazjujesz sobie w wolnym czasie?"

(Art. 25-28) Ruch pojazdów - Przecinanie się kierunków ruchu
Rozdział 3

Ruch pojazdów
Oddział 7
Przecinanie się kierunków ruchu

Art. 25. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do skrzyżowania, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pojazdowi nadjeżdżającemu z prawej strony, a jeżeli skręca w lewo - także jadącemu z kierunku przeciwnego na wprost lub skręcającemu w prawo.

2. Przepisu ust. 1 nie stosuje się do pojazdu szynowego, który ma pierwszeństwo w stosunku do innych pojazdów, bez względu na to, z której strony nadjeżdża.

Mało tego z tego co wyczytałem, pociąg ma pierwszeństwo nawet przed karetką, policją, strażą pożarną jadących na sygnałach. Zresztą trzeba być idiotą aby inaczej nawet myśleć, dlatego twierdzę że zajeżdża od ciebie trollem internetowym którego nie wolno karmić odpowiedziami na które cały czas prowokujesz bezsensownymi wpisami pod każdym artykułem związanym z tym info.
Pozdrawiam i życzę miłego dnia.
Finkelstin23.09.2022, 13:55
Szanowni Państwo, prowadzicie dyskusję nie znając wszystkich okoliczności i realiów. Z dyskusji wyłania się całkowity brak wiedzy i zrozumienia reguł egzaminacyjnych a także szczegółów zdarzenia, zatem nie jesteście w stanie pojąć pod jaką presją był egzaminator, po wtóre nie jesteście w stanie wyobrazić sobie w pod wpływem jakich emocji znaleźli się zarówno osoba egzaminowana i egzaminator. Te czynniki i szereg innych, głównie zewnętrznych złożyły się na tragedię. Dziś można dywagować i omawiać okoliczności, szukać innych winnych ale tam w tym tragicznym czasie, w silnym stresie nie było wielu możliwości, a jeśli były to nikomu nie przyszły do głowy. Żal jest dziewczyny i jej bliskich ale też należy współczuć egzaminatorowi, on i tak jest już uziemiony. Trudny orzech do zgryzienia ma też Sąd. Przykra sprawa?
kpina ze sprawiedliwości23.09.2022, 10:36
Do maszynisty @ciekawski

"uważam, że maszynista jest niewinny, bo to samochód ma się zatrzymać przed pociągiem a nie pociąg przed samochodem"

Masz na to jakiś przepis czy tak fantazjujesz sobie w wolnym czasie?
ciekawski22.09.2022, 22:36
@ kpina ze sprawiedliwości
"A co w sytuacji gdy kursantka zatrzymuje się przed znakiem STOP upewnia się że nic nie jedzie i rusza przez przejazd?" przestań gdybać, gdyby w tym przypadku zatrzymała się na STOPIE lub gdyby egzaminator użył własnego hamulca i doprowadził do zatrzymania samochodu przed znakiem STOP, przed przejazdem kolejowym, to by NIE DOSZŁO DO WYPADKU i dziewczyna by żyła.

"Czy maszynista dalej jest niewinny mimo świetnej widoczności i nie użycia "hamulca bezpieczeństwa maszynisty"?" - tak, uważam, że maszynista jest niewinny, bo to samochód ma się zatrzymać przed pociągiem a nie pociąg przed samochodem. Czego jeszcze nie rozumiesz ?
Adaś22.09.2022, 21:43
Głupie tłumaczenie gdyż jak na egzaminie np. Nie zatrzymasz się na STOP to często egzaminator sam zatrzymuje i koniec egzaminu. A tu zawalił. Dziewczyna w stresie to mógł jej odpiąć pasy i kazać uciekać.
Gienio22.09.2022, 21:39
Do:Jan; Ja udzielałem pierwszej pomocy, a ten gość stał i się patrzył
radical news22.09.2022, 21:15
Ale dziad...
MAMUSIU RATUJ22.09.2022, 19:52
Ten pseudo egzaminator to po prostu prostak...
kpina ze sprawiedliwości22.09.2022, 18:50
A co w sytuacji gdy kursantka zatrzymuje się przed znakiem STOP upewnia się że nic nie jedzie i rusza przez przejazd? W tym momencie na środku przejazdu gaśnie jej silnik i reszta historii się powtarza?

Czy maszynista dalej jest niewinny mimo świetnej widoczności i nie użycia "hamulca bezpieczeństwa maszynisty"?
strażak dyndu dyndu22.09.2022, 18:31
Egzaminator i jego prawnik wymyślaja niestworzone historie . To doskonały przykład naginania rzeczywistości . A wymyślać mogą w nieskończoność bo niestety kursantka nie jest w stanie nic powiedzieć .
Nena22.09.2022, 18:10
Co za człowiek z tego egzaminatora,szczyt bezczelności.
zasłyszane w mieście22.09.2022, 16:11
należałoby też sprawdzić wątek w jakim celu podczas egzaminu niektórzy egzaminatorzy wjeżdżali do lasku ze zdającymi akurat w to miejsce raczej odludne,przecież 300m powyżej jest taki sam przejazd,przez które dużo więcej przejedzą samochodów,bardziej widoczne są nadjeżdżające pociągi,dużo trudniej byłoby o taką tragedie,pytam a może w tym jest gdzieś drugie dno???
Zawistny22.09.2022, 15:24
No i dobrze mówi chłop.
Bogdan22.09.2022, 14:26
Było dość czasu na uniknięcie tego zdarzenia wina ewidentna egzaminatora, nie zahamował przed torami dlaczego? chciał oblać kursantkę czy myślał o /.../, bez znaczenia jest winny i koniec ale nie więzienie ani grzywna bo to najgłupsze rzeczy, wystarczy dożywotni zakaz wykonywania odpowiedzialnych zawodów
Broda22.09.2022, 13:57
Auto jechało płynnie i w miare szybko, a tu cyk na przejeździe i po hamulcach. Za szybko przejeżdżała przez przejazd to jej /.../ wcisnął hamulec. A potem problem z ruszeniem i jest tragedia. /.../ Najlepiej zwalić winę na nieżyjącą. W takim miejscu ryzykować zgaśnięcie podczas ruszania to trza być ...!
Kasia22.09.2022, 12:32
gdyby ten samochód był automat to nie byłoby takiego problemu ale żyjemy w epoce kamienia łupanego - uczący się na prawo jazdy skupia się na biegach a nie na drodze. taka prawda
P22.09.2022, 12:02
Jest niewinny jeśli to nie egzaminator nacisną hamulec, a jak on zahamował, to dziewczynę zabił. Ale to tylko ten pan wie, jaka była prawda.
spadkobiercaprl22.09.2022, 11:15
byłoby dobrze mieć tą odwagę cywilną i powiedzieć wprost,że główna część winy spoczywa na mnie jako egzaminatorze a nie przypisywać całkowitą winę na śp Andżelikę, egzaminowaną prze tegoż pana,to już zakrawa na skandal,może jeszcze wymyśli,że winą należy też obarczyć Zakład Energetyczny gdyż dostarczył prąd do pociągu i to w tym czasie kiedy on akurat przejeżdżał przez tory?
Jan22.09.2022, 10:58
Na nagraniu widać że samochód zatrzymuje się bardzo energicznie pomiędzy szynami torowiska, nie zwalnia, nie gaśnie tylko staje w miejscu. Kto zahamował ? Czy do momentu pojawienia się ratowników medycznych ktoś udzielał pomocy?
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl