FELIETON: -"Tak więc wzruszył mnie ostatnio radny Jagła… Nieźle przećwiczył Watahę na sesji. A to dopiero początek! Pamiętajmy, że ma urząd w jednym palcu. Był tam kiedyś szarą eminencją. Jego droga od najbardziej lojalnego urzędnika do najbardziej dożartego radnego, to jest prawdziwa droga miecza…" - pisze Maciej Jachymiak, lekarz i nowotarżanin, były samorządowiec i polityk.
Drodzy Czytelnicy !Przepraszam za lekkie postojowe, ale nic straconego. Jak w małżeństwie i wielu innych sprawach. Poczekasz, lepiej smakuje. Kończę romantyczną podróż po dolinie Wachau. Jak ktoś się wahał czy tu przejechać, to niech się nie waha. To raj na ziemi. Ten biblijny, lokowany u stóp góry Ararrat (gdzie osiadła arka Noego) to jakaś popierdółka. Pustynia. A tu? Na przestrzeni 40 km Dunaj przedziera się jak Dunajec w Pieninach. Tylko szerzej jest. Wejść do przełomu strzegą dwa bajkowe opactwa – najsłynniejsze w Austrii – Melk – i równie piękne Gottweig. Na zboczach gór rozległe winnice oraz gaje owocowe. Morelki i Mirabelki. A z nich nalewki. Mają to też cuda lokalnych browarów. I czystą jak łza źródlaną wodę. I można oddychać. Czuć pyłki kwiecia… A knajpy. Dzisiaj jadłem szpinakowe knedle w tomacie, risotto szparagowe i moszcz mirabelkowy w cieście…
A jakie kościoły mają… Gotyk skalisty. Nasz równie piękny, tyle, że drewniany. I pełno kapliczek przy drogach. Inne, ale jak nasze. Kościoły tutejsze jeno stare. Nie ma żadnych nowoczesnych ohydków. A domy… bajka. Nawet jak ktoś buduje nowy to wygląda jak stary. Cudowna architektura. Nie to co u nas. Bunkry z czasów komuny, nowsze, równie urocze, guana z Muratora i ten najgorszy syf… sześć pseudogóralskich domków jeden przy drugim… to jest jakieś Paramount największej podhalańskiej brzydy…
Godoł ostatnio Sobuś Karpiel Bułecka, ze jak się wraco na Podhale to mu się rzygać fce od tej architektury. Mie tys. Ale cós zrobis? We ka ha ze… tak już jest… jak mówią nasi bracia hebrajczycy. Właściwie to z założenia wyjeżdżamy do ładniejszych miejsc. Szkoda tylko, że trzeba wracać…
Ale… zanim do tego dojdzie pojadę do Wiednia na koncert tamtejszych filharmoników. W pałacu Schoenbrunn. Absolutespitzenklasse snobizmu. I to jest piękne. Ale wrócić trzeba. Skracam wakacje o jeden dzień, żeby spełnić obywatelski obowiązek i nie zagłosować na żaden z dwóch polskich mainstreamów. Tu w Wachau w ogóle wyborów nie widać. Przejechaliśmy na rowerach… jest jeden wzór plakatu, dwóch gości na raz. Rzadko rozsiane. Innych nie ma. Chyba jeszcze większa fikcja te wybory niż u nas…
Co zaś się tyczy lokalnej polityki… (piszę z musu, bo red. Miśkowiec twierdzi, że moje podróże g obchodzą czytelników, ale jak komuś zygnę to wtedy bardzo). Tak więc wzruszył mnie ostatnio radny Jagła… Nieźle przećwiczył Watahę na sesji. A to dopiero początek! Pamiętajmy, że ma urząd w jednym palcu. Był tam kiedyś szarą eminencją. Jego droga od najbardziej lojalnego urzędnika do najbardziej dożartego radnego, to jest prawdziwa droga miecza…
Maciej Jachymiak