NOWY TARG. Podczas wczorajszej sesji radni nie szczędzili sobie złośliwości. Kanwą do awantury, którą usiłował stłumić przewodniczący Rada Miasta były zmiany w statucie Miasta i uchwała dotycząca prac nad projektem uchwalania budżetu. Jednego z miejskich prawników oskarżono, że odmówił radnym pomocy.
Projekty uchwał, jaki i same finalne dokumenty są opiniowane przez prawników pod kątem ich zgodności z przepisami. Przewodniczący Rady Miasta Jan Sięka zaprezentował swój pomysł zmian w Statucie Miasta. Owa zmiana to zapis, że "projekty uchwał będą opiniowane co do ich zgodności z prawem przez radcę prawnego lub adwokata". - W obecnej kadencji mamy dużo projektów pochodzących od radnych i spotkaliśmy się z głosami, że obsługa prawna może być zbytnio obciążona tymi projektami, przez co analiza ich zgodności z prawem może nie zajść w terminie. W związku z czym postanowiłem zaproponować taki zapis który spowoduje, że radca prawny mający uprawnienia czy adwokat będzie mógł potwierdzić, że dana uchwała jest zgodna z prawem i czy projekt nie zostanie podważony przez Małopolski Urząd Wojewódzki - tłumaczył Sięka, powtarzając że "i może to robić każdy radca prawny czy adwokat".
Pierwsze spięcie
- Nie mamy zaufania do tego radcy prawnego. Każdy projekt przez niego przygotowany - czy to na kolanie, czy skopiowany z Lexa - będziemy sprawdzać i wysyłać do kontroli - zastrzegł Grzegorz Luberda.
Radny nie wskazał konkretnie, którego radcę prawnego nie poważa, ale po pierwsze wcześniej śmiano się w kuluarach z przekopiowanego z Internetu projektu uchwały, który zawierał zwrot "ustawodawca" zamiast "uchwałodawca" (czyli dotyczył dokumentu procedowanego przez posłów, a nie radnych), a zaprezentowanego przez Macieja Tokarza, po drugie sam radny Tokarz przyznał, że został przez radnego Luberdę obrażony, a po trzecie Maciej Tokarz sam zapowiadał im, że osobiście będzie się zajmować opiniowaniem projektów uchwał.
Obawy Grzegorza Luberdy, przewodniczący Rady skwitował stwierdzeniem: - Jak radca prawny przybija pieczątkę, to on poświadcza tym samym, że to jest zgodne z prawem i można go pociągnąć do odpowiedzialności. Ale macie państwo takie prawo, by zgłaszać, czy sprawdzać.
Kolejne spięcie
pojawiło się przy powołaniu komisji statutowej, która jak tłumaczył Jan Sięka będzie mieć za zadanie "ujednolicić treść dokumentu, zmienić zapisy, które mogą ograniczać samodzielność Rady Miasta, albo są nieprecyzyjne".
Grzegorz Luberda przypomniał, że pod koniec poprzedniej kadencji działała komisja statutowa, w której pracowali także obecni radni opozycyjni. - Nikt nie zgłosił uwag. My jako klub nie widzimy potrzeby pracy nad statutem i dlatego żaden z naszych radnych nie przystąpi do pracy w tej komisji - oświadczył.
W efekcie w komisji zasiądą: Jan Sięka, Mariusz Wcisło, Bartłomiej Garbacz, Maciej Tokarz i Adam Hajnos.
Awantura z przerwami na przerwy
Ponieważ zarówno dwa opisane wcześniej projekty uchwał, jak i trzeci, który dotyczył trybu uchwalania budżetu zawierały błędy poproszono Artura Pustówkę o przejrzenie ich i zaopiniowanie. Mecenas Pustówka, jeden z miejskich prawników przekazał swoje uwagi, ale poproszono go raz jeszcze by zabrał głos - ale nie na sali, tylko poza kamerami.
Po powrocie na salę obrad Jan Sięka powiedział: - Z przykrością muszę stwierdzić, że analizowaliśmy przepisy i pan mecenas nie wyraził woli, żeby przygotować te poprawki. To dla mnie jest nieakceptowalne, bo jeśli poprawiamy istniejącą uchwałę to moim zdaniem mecenas powinien się zaangażować. Poza tym - czy to jest projekt uchwały radnych takich, czy siakich, to pan obsługuje również Radę Miasta, nie tylko burmistrza i pomoc prawna dla radnych także powinna być.
I tu się zaczęła kłótnia.
Artur Pustówka chciał zabrać głos, ale przewodniczący Sięka nie chciał się na to zgodzić.
- Ale ja panu nie udzieliłem głosu - powtarzał Jan Sięka.
- Wyjaśnię wszystkim jaka była sytuacja,. Pana kolega radny mnie obraził w związku z tym zostawiłem państwa i wyszedłem....- zaczął mówił Artur Pustówka
- Ogłaszam 5 minut przerwy! - zarządził przewodniczący Rady i radni znów opuścili salę.
Po kilku minutach obrady wznowiono.
"To nie będzie zaprotokołowane"
Pozwolono mecenasowi Pustówce na wyjaśnienie swojego stanowiska.
- Ja opiniuję projekty uchwał, które nie są mojego autorstwa. Mogę proponować ewentualne zmiany tam, gdzie da się je wprowadzić. Natomiast tam gdzie zapisy są - w mojej ocenie - sprzeczne, nie proponuję zmian, tylko to, by tych zapisów nie stosować jeśli się w ich miejsce nie da wprowadzić innych. I taka jest moja opinia - powiedział.
- Wystarczyło powiedzieć... - wtrącił radny Maciej Tokarz.
- Wystarczyło panie radny mnie nie obrażać - odparł mecenas.
- Niech pan nie będzie taki wrażliwy. Jak radny Luberda mnie obraził, to puściłem to mimo uszu.... - kontynuował radny.
Ten dialog usiłował przerwać Jan Sięka przywołując radnego do porządku. Po dwóch wezwaniach nieco emocje opadły.
- Co było nie na tej sali, nie jest na tej sali - oświadczył sentencyjnie przewodniczący RM dodając, że ta część sesji "nie będzie zaprotokołowana".
Wiemy jakie słowa uraziły mecenasa, ale szanujemy prośbę, by tego nie upubliczniać.
"Donosy na własną Radę"
Wracając do sesji - po wystąpieniu prawnika, Maciej Tokarz oświadczył, że sam wprowadzi swoje poprawki do projektu uchwały. Tu kolejny raz głos zabrał radny Luberda mówiąc, że ten dokument klub radnych "skieruje do zbadania przez inne służby prawne"
- Pan radny będzie donosił do nadzoru wojewody na uchwały własnej Rady Miasta - skomentował na zakończenie Jan Sięka.
s/