"Gdy już byłem po trasie dookoła Monument Valley, trzeba było jeszcze gdzieś pojechać, żeby nie tracić dnia. Niedaleko było miejsce nazywane Mexican Hat, czyli niewielka wioska z charakterystyczną skałą wyglądającą z daleka jak meksykańskie sombrero" - opisuje kolejny etap podróży Michał Adamowski.
W planie był jeszcze jeden nieduży, mający 31 km. kwadratowych powierzchni park – Natural Bridges. Godzina drogi samochodem, ale w terenie, który na długo zostanie mi w pamięci. Prosta droga, która ciągnęła się przez kilka kilometrów, zakończyła się 300-metrowym klifem. Skończył się asfalt i na szczyt można było dostać się tylko drogą żwirową. Z góry zjeżdżał akurat jakiś samochód, a nie widząc żadnego zakazu, pojechałem przed siebie. Na samej górze jest kilka miejsc parkingowych i niesamowity widok na Dolinę Bogów. Otoczona dookoła skałami jest potężnym pustkowiem, które zrobiło na mnie wrażenie.Na szczycie droga przeszła z powrotem w asfalt i można było kontynuować jazdę, aż dojechałem do Natural Bridges, parku znajdującego się w stanie Utah. Podobnie jak w słynnym Arches, są tutaj naturalne, skalne mosty. W parku znajduje się jeden z największych na świecie, mierzący 68m długości i 44 wysokości. Podobnie jak większość kanionów i parków w tej części USA, można je zwiedzać na dwa sposoby. Albo jadąc samochodem i zatrzymywać się przy punktach widokowych oglądając go z góry, albo udać się na pieszą wycieczkę do wnętra kanionu i zobaczyć wszystko z samego dołu. Jako, że dzień powoli się kończył i miałem nadzieję jeszcze na powrót do Monumet Valley na zachód słońca, wybrałem pierwszą opcję. Niestety tego dnia dopadło nas już załamanie pogody, którego się obawiałem od kilku dni i park opuszczaliśmy już w deszczu.
Przed nami było kilka godzin jazdy samochodem do kolejnego kanionu. Pomimo krótkiego dnia, udało się zobaczyć naprawdę sporo. Pogoda trochę zaczęła krzyżować mi plany, ale ryzykując ruszyliśmy w stronę Canyonu De Chelly.
Michał Adamowski