04.03.2023, 12:38 | czytano: 1802

Góral na tropie Świętego Graala. Filmowa opowieść Bartka Kurasia

"Legendy o Świętym Gralu znają chyba wszyscy. Kielich Chrystusa o wielkiej mocy. Szukało go wielu. Szukał go Himmler, by dać nazistom nadludzką moc. Ale tego się nie spodziewałem, że dziś trafię na jego wątek i żywy ślad. Poczułem się jak Indiana Jones, kiedy dotarłem w te dwa miejsca" - wyjaśnia we wstępie do kolejnej opowieści Bartłomiej Kuraś.
Z zamkiem w Bezławkach związana jest fantastyczna legenda o Świętym Graalu. Słynny kielich Jezusa Chrystusa miał w XI wieku znajdować się w Anglii jako własność króla Harolda Godwinsona, który zginął w bitwie z Normanami pod Hastings. Jego synowie w obawie przed prześladowaniami uciekli z kraju i osiedli na Litwie. W ten sposób 300 lat później Św. Graal trafił do księcia litewskiego Świdrygiełły, który w 1402 roku przybył z nim do Bezławek. Kronikarze potwierdzają, że przywiózł ze sobą dwa kielichy, nazywane greckim i angielskim. Podobno zostawił je w zamku, a gdy w 1520 roku podeszli pod niego Tatarzy Święty Graal został zamurowany gdzieś w zamienionej już na kościół budowli. Dziękuję Panu Mirkowi Jakubiakowi za możliwość zobaczenia wnętrza świątyni.
Co roku krzyżowcy mają w tym kościele spotkania. Jest jedna ciekawostka. Podczas prac archeologicznych władze kościelne nie zgodziły się na przeskanowanie oraz przeszukanie fragmentu podziemi kościoła. Czyżby ślad Grala wyrył się tam prawdziwie, a może jednak tam się znajduje?

Kiedy siedzę i czytam o historii Bezławek i Rynu Reszelskiego, ciągle przewija się porównanie tych dwóch miejsc. Otóż będąc w Bezławkach Pan Mirek opowiadając mi historię tego miejsca pociągnął ciekawy wątek. Według legendy, świątynia połączona była tunelem z dworem w Stachowiźnie. Pani, która do niedawna żyła i była rdzenną mieszkanką Bezławek wspominała pewne zdarzenie. Tylko dopowiem, że dwór w Stachowiźnie zamieszkiwała Hrabina z rodu Fisher. I tak pewnego deszczowego święta, kiedy świątynia była wypełniona po brzegi przemokłymi wiernymi, do wnętrza nie wiadomo jak i skąd weszła suchutka, pięknie ubrana hrabina.

Zrobiło to na wszystkich ogromne wrażenie. Posądzano ją nawet o czary. Lecz wśród miejscowych przypomniała się legenda, o tunelu prowadzącym z zamku krzyżackiego właśnie w stronę Stachowizny. Do dziś nie odnaleziono owego tunelu, a musi być sporej długości i głębokości. Bo na Pani która to opowiadała zrobiło ogromne wrażenie.

Podobna legenda, którą usłyszałem od Wójta Kolna ma związek z Ryną. Otóż kościół połączony jest rzekomo z plebanią tajemniczym tunelem do dziś nie odnalezionym. Czyżby legenda o zamku w Rynie miała sens? Czas pokaże. Tak dwa nieodległe miejsca znowu pokrywają się z legendą.

Bartłomiej Kuraś

Partnerzy:
Pilecki Project Committee - not for profit organization
Bruśnica - z miłości do folkloru
Nasza Historia
Podhale24.pl
Może Cię zainteresować
zobacz także
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl