15.06.2023, 19:00 | czytano: 1703

Jacek Sowa: Podhalańskich kółek czar. Dobry duch naszych „Kółek”…

Grzegorz Chmielewski
16 czerwca 1946 roku urodził się Grzegorz Chmielewski, nasz przyjaciel i dobry duch wielu publikacji motoryzacyjnych, a do ostatnich swych chwil także naszego „Podhalańskich kółek czaru”. Człowiek niezwykle prawy, serdeczny i dowcipny a przy tym doskonały dziennikarz motoryzacyjny o wielkiej i rzetelnej wiedzy, znakomity radiowiec.
Zawód dziennikarza motoryzacyjnego wykonywał przez lata, pisując m.in. do tygodnika „Motor”, miesięcznika „WRC”, informatora rajdowego „Superoes”, a także udzielając się w radiu w magazynie „Za kierownicą” w III programie P.R., w Rozgłośni Polskiego Radia w Krakowie, RMF, także w Radiu Kierowców. Jego nazwisko widnieje w stopkach kilkunastu książek: „Ewa i Sobiesław Zasada. Safari Rally Kenia”, „Ostatni przejazd. Opowieści o mistrzu Kuligu”, „Serpentyną na szczyt”. „Szkice na stulecie polskich wyścigów górskich” oraz niemal całej serii „Biblioteki Auto Klubu Dziennikarzy Polskich”, która nie powstałaby bez Jego zaangażowania i udziału.

Złożony śmiertelną chorobą pracował intensywnie aż do ostatnich dni, traktując tę aktywność jako praco-terapię. Wiele starań poświęcił przy wyszukiwaniu materiałów źródłowych do powstającego z wielkim mozołem naszego albumu „Podhalańskich kółek czar”. Szperał po annałach, aby rozpoznać jakiej marki na starym zdjęciu jest prezentowany automobil, aby wszystkie poruszane tematy i szczegóły były autentyczne i zgodne z prawdą.

Jak mówił Grzesiu, „w dawnych czasach” spotykaliśmy się w krakowskiej rozgłośni „Na Szlaku”, gdzie pracowała stara paka: Ewa Pietrusińska, Grażyna Bekier, Tadziu Kwaśniak i wielu znanych potem radiowców. Spotykaliśmy się też na antenie „Radia Kierowców”, czy „Lata z Radiem”, bo drogowe wieści z Podhala były zawsze w cenie. Znał Andrzeja Kostrzewę, Adama Worwę, Wiesława Korczaka, czy Witka Polaka i jak powiadał, oni byli warkotem podhalańskiej motoryzacji.

Grzegorz Chmielewski odszedł pół roku temu, ale pozostanie z nami jako nieodłączny pasażer naszego podhalańskiego wehikułu motoryzacyjnego czasu. Miał 77 lat.

Jacek Sowa
Może Cię zainteresować
zobacz także
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl