02.02.2024, 11:09 | czytano: 1366

34. rocznica śmierci Jadwigi Apostoł-Staniszewskiej – nauczycielki, współzałożycielki Konfederacji Tatrzańskiej i więźniarki niemieckich obozów koncentracyjnych

Poznajcie Jadwigę Apostoł-Staniszewską. Urodziła się 22 grudnia 1913 roku w Nowym Targu. Była nauczycielką oraz działaczką podziemia niepodległościowego. Zmarła 2 lutego 1990 roku.
Zaraz po wybuchu wojny zaczęła prowadzić z matką punkt przerzutowy. Przez granicę przeprowadzono nielegalnie ponad 60 osób. Była współzałożycielką Konfederacji Tatrzańskiej, która przeciwstawiała się germanizacji polskich górali. Aresztowana w okolicach Myślenic, została przetransportowana do katowni Podhala “Palace” w Zakopanem.

„Jeśli są na świecie święte miejsca, miejsca odwiecznych pielgrzymek, miejsca zroszone krwią niewinnie pomordowanych, to takie ciemne nory, w których dogasało życie, a brzęk łańcucha był jedynym pogrzebowym werblem – są najświętsze.”

Po trzech miesiącach brutalnych tortur, trafia do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Od tamtego czasu staje się numerem obozowym 26273. 18 stycznia 1945 roku uczestniczy w marszu śmierci z Auschwitz do Wodzisławia Śląskiego. Przewieziona do KL Ravensbrück, przeżyła ponownie piekło niemieckiego obozu koncentracyjnego.

Do Nowego Targu powraca w maju 1945 roku. Jest organizatorką Uniwersytetu Ludowego w Szaflarach. W 1949 roku zostaje aresztowana na polecenie Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, pod zarzutem konspiracji przeciwko PRL. Skazana na kilka lat więzienia, wkrótce zostaje zwolniona po ogłoszeniu amnestii.

Z powodu nacisków władz zostaje zmuszona do opuszczenia Nowego Targu i przeprowadzki do Szczecina. W 1964 roku wychodzi za mąż za Ludwika Staniszewskiego. W Szczecinie pracując jako sekretarka, napisała kilka książek autobiograficznych. Po śmierci męża w 1985 roku powraca ponownie do Nowego Targu.

Zmarła 2 lutego 1990 roku w Nowym Targu, gdzie została pochowana obok matki i ojca.

“Odkryłyśmy pewnego razu, że jeden z odległych baraków był zapełniony paczkami żywnościowymi z nalepkami: “Czerwony Krzyż”. Były to niewątpliwie paczki przeznaczone dla jeńców francuskich, których im albo nie dano, albo nie zdążono rozdać. Do tego magazynu dostali się esesmani i esesmanki i nie krępując się specjalnie, zażerali się na naszych oczach frykasami, grożąc nam, że wszelka kradzież, a nawet tylko usiłowanie jej dokonania będzie karane śmiercią. Oni natomiast kradli i jedli.

– A im wolno kraść? – komentowałyśmy.
– Wolno, bo oni są oni.
– Dlaczego robią to na naszych oczach?
– Bo my jesteśmy my.
– A jak karta się odwróci, umiałybyśmy tak samo robić?
– Nie, bo my jesteśmy my.
– Ale do tego magazynu, tobym się chętnie zakradła.
– I jadłabyś na oczach głodnych?
– Właśnie, tego nie umiałabym zrobić.
– Właśnie. A dlaczego?
– Bo ja nie wiem, co to znaczy czuć się “ubermenschen”.
– Oni wiedzą.
– Wiedzą, bo ich nauczyli, wychowali, nakazali im…”

” Nim zbudził się dzień. “
Jadwiga Apostoł-Staniszewska

CZEŚĆ I CHWAŁA BOHATEROM!

opr. Sebastian Śmietana
Może Cię zainteresować
zobacz także
Może Cię zainteresować
Zobacz pełną wersję podhale24.pl